Komisarz ds. praw człowieka Rady Europy Dunja Mijatović zaapelowała na Twitterze o "natychmiastowe uwolnienie" Michała Sz., ps. "Margot", wobec którego sąd zastosował w piątek dwumiesięczny areszt. Zdaniem komisarz, ten fakt wysyła niepokojący sygnał, jeśli chodzi o wolność słowa w Polsce i prawa osób LGBT. Ponadto w jej wpisie znalazła się błędna informacja, jakoby aktywistę zatrzymano także za "nałożenie tęczowych flag na warszawskie pomniki".
Według prokuratury, Michał Sz. - przedstawiający się jako Małgorzata Sz. "Margot" - podejrzany jest o dokonanie czynu chuligańskiego polegającego na udziale w zbiegowisku, brutalnym zaatakowaniu działacza fundacji pro-life oraz niszczeniu mienia należącego do fundacji. Chodzi o zdarzenia z 27 czerwca tego roku. Taki czyn zagrożony jest karą do 5 lat pozbawienia wolności.
Wpis Mijatović skomentował wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
"Mówiłem wczoraj, że lewactwo europejskie ruszy w obronie chuligana Michała Sz..."
- czytamy. Odpowiedział on również samej komisarz, zamieszczając filmik ze zdarzenia, o którym mowa, wraz z komentarzem po angielsku, że "Margot" nie jest aktywistą, a przestępcą. Dodał przy tym, aby nie rozprzestrzeniać tzw. fake news.
He's not an activist, but a criminal. Stop spreading #FakeNews https://t.co/ft4YvR5qKf pic.twitter.com/b5mIuRgX7K
— Sebastian Kaleta (@sjkaleta) August 8, 2020
W połowie lipca, zgodnie z decyzją sądu wobec Sz. zastosowano policyjny dozór i poręczenie w kwocie 7 tys. zł. Sz. został wcześniej zatrzymany przez policję. Postawiono mu zarzuty w związku z czynnym udziałem w zbiegowisku przy ul. Wilczej. Sz. zarzucono, że 27 czerwca "wspólnie i w porozumieniu z innymi osobami uszkodził samochód marki renault master poprzez przecięcie opon, pocięcie plandeki, urwanie lusterka, oderwanie tablicy rejestracyjnej, uszkodzenie kamery cofania oraz pobrudzenie pojazdu farbą". Łączna wartość strat - jak poinformowała prokuratura - wyniosła ponad 6 tys. zł na szkodę Fundacji "Pro-Prawo do Życia".
Aktywiście zarzucono również, że w trakcie zajścia przewrócił Łukasza K. na chodnik, czym spowodował u niego obrażenia pleców i lewego nadgarstka.
"Zarzut obejmuje także stosowanie przemocy polegającej na szarpaniu i popychaniu Łukasza K. w celu zmuszenia pokrzywdzonego do zaprzestania nagrywania przebiegu zdarzenia"
- informowała prokuratura.
W związku z decyzją sądu, w piątek po południu przed warszawską siedzibą Kampanii Przeciw Homofobii odbył się protest. Protestujący przeszli na Krakowskie Przedmieście, gdzie doszło do starć z policją - zaatakowany został m.in radiowóz. Policja zatrzymała łącznie 48 osób. W sprawie zatrzymanych interweniowali na komisariatach policji posłowie KO oraz Lewicy. Zdaniem posłanki KO Klaudii Jachiry akcja policji "nie miała nic wspólnego z państwem prawa". "To była łapanka" - stwierdziła Jachira.
Rzecznik KSP nadkom. Sylwester Marczak podkreślił, że zatrzymanie Michała Sz. związane było z przestępstwem. "Ta czynność musiała być przez nas zrealizowana" – poinformował. Jednocześnie zdaniem rzecznika KSP "część osób z autorytetem", wśród których są politycy, próbuje sprowadzić działania policji do czegoś innego niż jedynie "reakcji na popełnione przestępstwo".
W odpowiedzi na powtarzające się prowokacje środowisk LGBT do najnowszego wydania tygodnika "Gazeta Polska" dołączona została kolejna naklejka.
- Ta naklejka wyraża nasz sprzeciw wobec agresji, którą kierują w stronę katolików ideolodzy LGBT. To sprzeciw wobec przemocy, ataków na osoby wierzące i znieważanie świętych symboli
- komentował akcję redaktor naczelny "GP", Tomasz Sakiewicz.