Kieszonkowcy zalewają holenderskie ulice - bije na alarm dziennik „De Telegraaf”. Liczba kradzieży kieszonkowych w Holandii w pierwszym półroczu wzrosła o prawie 40 procent. „W Niderlandach działają dziesiątki gangów, głównie z krajów Ameryki Południowej i Afryki Północnej” – przekazała Rene Middag z komendy głównej policji.
W ciągu pierwszych sześciu miesięcy br. policja otrzymała zgłoszenia przeszło 6,5 tys. drobnych kradzieży m.in. telefonów i portfeli. W analogicznym okresie ubiegłego roku wpłynęło 4,5 tys. zgłoszeń.
Jak zauważa „De Telegraaf”, szczególnie aktywne są „mobilne gangi”, które atakują podczas masowych imprez takich jak Dzień Króla lub letnie festiwale.
„Miejsca, w których gromadzą się duże tłumy są idealnymi celami dla przestępców”
Funkcjonariusz twierdzi, że gwałtowny wzrost liczby kradzieży kieszonkowych w Holandii jest właśnie częściowo spowodowany przez obcokrajowców, którzy podróżują w poszukiwaniu łatwego łupu.
„Przylatują nawet specjalnie z Ameryki Południowej, aby podróżować po Europie. W tym z Kolumbii, gdzie sieci przestępcze dokładnie wiedzą, gdzie i kiedy odbywają się ważne wydarzenia”
Złodzieje atakują głównie w tłumie np. przy bramkach wejściowych, kolejkach do toalety lub na parkiecie. „Atakują błyskawicznie i można łatwo paść ofiarą” – podkreśla policjant.