Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Zbrodniczy atak na Ukrainę. Rakiety spadły także na Kijów. "Rosyjski Nowy Rok przy świątecznym stole"

W rosyjskim ostrzale rakietowym Kijowa zginęła jedna osoba, a siedem zostało rannych. Rosjanie zaatakowali też pociskami rakietowymi Kramatorsk i Chmielnicki, odgłosy eksplozji słychać w Mikołajewie, w Zaporożu i Chersoniu.

Rosjanie uderzyli m.in. w hotel w Kijowie
Rosjanie uderzyli m.in. w hotel w Kijowie
fot. Twitter

Mer Kijowa Witalij Kliczko poinformował, że dziś w ukraińskiej stolicy zginęła jedna osoba, kilka zostało poszkodowanych, a w dwóch dzielnicach doszło do zniszczeń. W Kijowie słychać było eksplozje, wcześniej ogłoszono alarm przeciwlotniczy.

- Według wstępnych danych w rejonie dzielnicy Sołomjańskim zginęła jedna osoba. Kilka jest poszkodowanych

 - napisał Kliczko na serwisie Telegram. Nieco później poinformował, że w rejonach Peczerskim i Hołosijiwskim doszło do zniszczeń. 

Doniesienia o ofiarach napłynęły po około dziesięciu silnych eksplozjach, które słychać było w sobotę w centrum stolicy Ukrainy. Władze poinformowały, że działa ukraińska obrona powietrzna. Wcześniej w całym kraju ogłoszono alarm przeciwlotniczy. Rosjanie zaatakowali pociskami rakietowymi Kramatorsk i Chmielnicki, odgłosy eksplozji słychać w Mikołajewie - podała agencja Ukrinform. Wybuchy słychać także w Zaporożu i Chersoniu.

"Rosyjski Nowy Rok"

Zdjęcia ostrzelanego przez wojska rosyjskie hotelu w Kijowie opublikował z kolei Kyryło Tymoszenko, wiceszef biura prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego.

- Rosyjski Nowy Rok przy świątecznym stole - to kadry ostrzelanych na Ukrainie budynków mieszkalnych i wiadomości o osobie zabitej odłamkiem rakiety w rejonie Sołomjańskim w Kijowie

 - napisał Tymoszenko na serwisie Telegram. Dołączył zdjęcia ostrzelanego budynku.

Jak radzą sobie mieszkańcy Kijowa?

Mimo trwającego alarmu przeciwlotniczego i ataków rakietowych nie wszyscy kijowianie udali się do schronów. 50-letnia Lidia stwierdza, że jest fatalistką i nie może przez cały czas się bać.

- Będzie jak ma być. Nie mogę przez cały czas siedzieć w piwnicy i się trząść – muszę coś robić. Na szczęście sklep spożywczy w przejściu podziemnym jest czynny nawet w czasie alarmu – więc postanowiłam dokupić trochę jedzenia, ponieważ mimo wszystko urządzamy z mężem imprezę sylwestrową i czekamy na gości

 – wyznaje kobieta.

Kierowca busa Wołodymyr trzyma się rozkładu jazdy i zamierza zakończyć pracę o czasie. „Jeśli nie będę woził ludzi – zrobię im gorzej czy lepiej?” – pyta retorycznie, dodając, że „każdy ma robić swoje, a wszyscy razem mamy wierzyć w Boga i Siły Zbrojne Ukrainy”.

Niemniej na jednej ze stacji metra w centralnej części Kijowa - Drużby Narodiw, jest sporo ludzi, którzy przeczekują tam atak rakietowy. 20-letnia Nadija przyszła z kotem, który bardzo się zestresował po pierwszej fali ostrzałów.

- Myślę, że zostaniemy tu do rana, bo dzisiejsza noc nie zapowiada się na bezpieczną. Wzięłam ze sobą jedzenie, ciepłe ubrania, koc i dmuchany materac. Dołączy do mnie moja koleżanka, więc damy radę

– przyciskając do siebie kota mówi Nadija.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP

#Kijów #Ukraina

mk