W Łucku na Wołyniu w piątek zginęły cztery osoby po bombardowaniu przez Rosjan lotniska. - Oby ta noc była spokojna. Jutro Bóg da dzień i siły znów będą - powiedziała w piątek wieczorem siostra Aksana, terezjanka z Łucka.
- Spod gruzów na lotnisku w Łucku wydobyto ciała kolejnych dwóch osób; liczba ofiar śmiertelnych rosyjskiego nalotu wzrosła do czterech
- poinformował w piątek na Facebooku mer Łucka Ihor Poliszczuk
Zabici to ukraińscy wojskowi. Rannych zostało sześć osób.
W piątek rano rosyjskie samoloty zrzuciły bomby na lotniska w Łucku i Iwano-Frankowsku na zachodzie Ukrainy.
Informację potwierdziła siostra zakonna Aksana z Łucka. - O szóstej rano były trzy wybuchy na lotnisku. W tym samym miejscu, które bombardowano dwa tygodnie temu, na początku wojny. Cztery osoby zmarły, a sześć jest rannych. To wojskowi. Jutro obędzie się pogrzeb dwóch z nich" - powiedziała terezjanka. Zakonnice pomagają kolejnym osobom. Łącznie w ich mieszkaniu jest obecnie siedem osób.
- Jest siedem osób, ale codziennie dochodzi ktoś przejazdem. Mamy co jeść. Dotarły do nas dary z Torunia. Bardzo dziękujemy. Niedawno wróciłyśmy z Kowla. Tam razem z Caritasem pomagałyśmy karmić potrzebujących ludzi. Jesteśmy trochę zmęczeni, ale dzięki Bogu jakoś to wszystko znosimy
- relacjonowała siostra zakonna ze Zgromadzenia Sióstr św. Teresy od Dzieciątka Jezus.
Pytana o siły powiedziała, że te muszą się znaleźć, bo takie są okoliczności. - Jutro da Bóg dzień i siły będą"- dodała.
Siostry Terezjanki nie mają w Łucku klasztoru, mieszkają w bloku. Miasto leży niedaleko granicy z Białorusią, w zachodniej części Ukrainy. Jest oddalone o 225 km od Lublina.