Władimir Putin może podjąć decyzję o użyciu broni jądrowej z terenu Białorusi, przez co kraje NATO zaatakują w odpowiedzi Mińsk zamiast Moskwy - powiedział w rozmowie z redaktorem naczelnym "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomaszem Sakiewiczem na antenie Telewizji Republika wiceprzewodniczący Gabinetu Przejściowego Białorusi Paweł Łatuszka.
Były ambasador odniósł się w ten sposób do kwestii przetransportowania broni jądrowej Rosji na teren Białorusi.
To jest w planach Łukaszenki i Putina, żeby stworzyć większe zagrożenie dla Ukrainy i krajów NATO, które są sąsiadami Białorusi
– powiedział przedstawiciel przejściowego rządu na Białorusi.
Jego zdaniem ta broń trafi na terytorium Mińska jeszcze przed lipcowym szczytem NATO. "W ten sposób dwóch dyktatorów próbuje szantażować świat i to jest element ich gry" - zaznaczył. Odnosząc się do władzy nad tą bronią jądrową, w ocenie Łatuszki, Łukaszenka nie zgodziłby się na jej transport, "jeżeli nie miałby jakiegokolwiek związku z podjęciem decyzji o - nie daj Boże - jej wykorzystaniu".
W ocenie red. Sakiewicza sytuacja, o której mówi wiceprzewodniczący Gabinetu Przejściowego Białorusi, skłania do zmiany postrzegania Białorusi. "Jeżeli Łukaszenka ma guzik do broni atomowej, to kolejne państwo staje się państwem z dostępem do broni atomowej, co zmienia układ sił w regionie" - stwierdził dziennikarz.
"Powinniśmy zrozumieć, że samoloty, które przeszły modernizację do przenoszenia broni jądrowej, są białoruskie. Po drugie piloci szkoleni na terenie Rosji to białoruscy żołnierze. Iskandery, które przyleciały z Rosji, są Iskanderami białoruskimi, bo nawet Łukaszenka, żeby podkreślić, że to jest jego, nakleił na nich flagę zielono-czerwoną. Schrony na broń nuklearną też powstały na Białorusi. Łukaszenka chwali się tym, że ma tzw. czerwony telefon, który pozostał z czasów Związku Radzieckiego i w razie podjęcia decyzji będzie dzwonił do Putina lub Putin będzie dzwonił do niego"
– odparł Łatuszka. W jego ocenie rosyjski dyktator na pewno będzie miał udział w decyzji o użyciu broni jądrowej, ale inną kwestią jest to, czy Władimir Putin go wysłucha. Były ambasador zaznaczył, że Łukaszenka na pewno nie będzie mógł zadecydować samodzielnie.
Łatuszka opowiedział również o niebezpiecznym scenariuszu, jaki może rozpatrywać Rosja. W tym wariancie Putin po użyciu broni jądrowej może uniknąć odpowiedzialności, a kraje Zachodu zostaną podzielone.
"Moim zdaniem może być rozpatrywany scenariusz wykorzystania broni nuklearnej z terytorium Białorusi w kierunku Ukrainy. Wtedy, jak możemy prognozować, w Brukseli odbędzie się spotkanie ambasadorów krajów NATO i będzie dyskusja, kto podjął tę decyzję. Jeżeli ktoś powie, że jest to broń nuklearna rosyjska, to jako odpowiedź powinniśmy zaatakować Federację Rosyjską. Inni powiedzą - sorry, ale broń została odpalona z terytorium Białorusi i odpowiedź powinna być skierowana na teren Białorusi. A jemu (Putinowi) jest obojętny naród białoruski"
– przekazał Łatuszka. Wiceprzewodniczący Gabinetu Przejściowego Białorusi zaznaczył, że nie może w stu procentach stwierdzić, że informacje, które otrzymał, są wiarygodne, ale wynika z nich, że taki scenariusz jest rozpatrywany i "stawiają na to, że kraje zachodnie pokazywały raczej słabość w podjęciu takiej decyzji".
Przedstawiciel białoruskiego rządu przejściowego zaznaczył, że kraje NATO powinny jeszcze zawczasu ostrzec, jakie konsekwencje będzie miało użycie broni nuklearnej z terytorium Białorusi.