Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Atak na Charków. Rośnie bilans ofiar

Do 25 wzrosła liczba rannych rosyjskiego ataku na Charków na północnym wschodzie Ukrainy, wśród nich jest dwoje dzieci – poinformował w sobotę po południu szef władz obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow. Zginęło troje cywilów.

Atak na Charków
Atak na Charków
screen - twitter.com

„Obecnie wiadomo, że zginęły trzy osoby, co najmniej 25 zostało rannych. Szesnaście osób zostało hospitalizowanych, w tym dwoje dzieci. Cztery osoby są w ciężkim stanie”

– przekazał Syniehubow na Telegramie.

„Uszkodzona została wyłącznie infrastruktura cywilna: domy, przystanki transportu publicznego, sklepy...” – podkreślił. 

Wcześniej prezydent Wołodymyr Zełenski potwierdził, że Rosjanie zaatakowali Charków kierowanymi bombami lotniczymi. „Trwa usuwanie gruzów. Na miejscu obecne są wszystkie niezbędne służby. Na chwilę obecną wiemy o 19 rannych i trzech zabitych. Wyrazy współczucia dla wszystkich, którzy stracili bliskich” – napisał na Telegramie. 

Zełenski oświadczył, że „rosyjski terror z użyciem bomb kierowanych musi i może zostać powstrzymany”. „Potrzebujemy zdecydowanych decyzji naszych partnerów, abyśmy mogli zniszczyć rosyjskich terrorystów i rosyjskie samoloty bojowe tam, gdzie się znajdują” – podkreślił.

„Udowodniliśmy już, że możliwa jest ochrona ludzi i życia przed terrorem rakietowym, w szczególności poprzez oczyszczenie obszarów przygranicznych od wyrzutni rakietowych terrorystów. Musimy również chronić się przed bombami. Potrzebujemy zdecydowania (ze strony partnerów zachodnich Ukrainy)” – powiedział prezydent Ukrainy.

Pierwsze doniesienia lokalnych władz po rosyjskim ataku mówiły o dwóch ofiarach śmiertelnych i dwóch rannych.

Mer Charkowa Ihor Terechow informował wcześniej o czterech pociskach, które trafiły w jego miasto. „Wstępnie cztery uderzenia w Charków. Wiadomo, że uderzyły one w gęsto zaludnioną dzielnicę mieszkaniową. Są zabici i ranni. Zaatakowany został budynek mieszkalny” – przekazał na Telegramie.

 



Źródło: niezalezna.pl, PAP,

bm