W piątek - w Jagodinie, w centralnej Serbii, odbył się wiec zwolenników rządu oraz prezydenta Aleksandara Vuczicia. Uczestniczyło w nim kilka tysięcy osób. Prezydent, komentując trwające w kraju od tygodni demonstracje, zaznaczył, że "nie dojdzie do żadnej zmiany władzy na ulicy".
Prezydent Vuczić zapowiedział też utworzenie nowego "ruchu na rzecz narodu i państwa", który powinien skupiać partie rządzące i ich sympatyków. Podczas prezentacji nowej platformy politycznej, do której chętni będą mogli się zapisywać od 15 marca, przyznał, że powołuje ją "dla przyszłości narodu oraz dlatego, że Serbia potrzebuje zmian i nowej energii".
Prezydent ogłosił, że "Serbia jest atakowana zarówno od zewnątrz, jak i od wewnątrz". Dodał, że "w Wojwodinie (prowincji na północy kraju) pojawiły się niebezpieczne tendencje i osoby, które chcą doprowadzić do jej oddzielenia od Serbii".
"Nigdy nie oddamy wam Serbii" - mówił Vuczić, a tłum odpowiadał, skandując "Nie oddamy Serbii". Prezydent wezwał studentów - którzy od tygodni odpowiadają za większość podejmowanych w kraju akcji protestacyjnych - do dialogu.
Great news from Serbia. Huge anti government protests in Serbia. The number of people on the streets of Belgrade is like during the 90’s against Milosevic.
— Ivana Stradner (@ivanastradner) January 24, 2025
It will take some time but this is the beginning of the end for Vucic’s authoritarian regime.
pic.twitter.com/PJZgPx1Hno
W zgromadzeniu w Jagodinie udział wzięło kilka tysięcy zwolenników rządu i prezydenta, których - jak relacjonowali obecni na miejscu dziennikarze - zwożono autobusami z całego kraju. To pierwszy tak masowy zjazd zwolenników władzy od początku obecnej fali protestów wywołanej wypadkiem w Nowym Sadzie.
Wcześniej w piątek w całej Serbii odbył się strajk generalny oraz manifestacje, w których udział wzięło kilkadziesiąt tysięcy osób w większych i mniejszych miastach Serbii. Do zainicjowanego przez studentów strajku dołączyło wiele sklepów, szkół, instytucji kultury oraz największe media niezależne.
Podczas zgromadzenia w Belgradzie w tłum osób wjechała prowadząca samochód osobowy 25-letnia kobieta, raniąc jedną z demonstrantek. Kobieta została zatrzymana krótko po zdarzeniu i jest podejrzana o usiłowanie zabójstwa.
Protestujący od początku listopada Serbowie domagają się pociągnięcia do odpowiedzialności politycznej i karnej winnych katastrofy budowlanej w Nowym Sadzie, w wyniku której zginęło 15 osób. Demonstranci żądają też ukarania osób, które atakowały ludzi biorących udział w pokojowych demonstracjach.