W Stanach Zjednoczonych trwa gorący czas wyborów prezydenckich. Ważą się losy tego, kto będzie rządził krajem przez najbliższe lata - Donald Trump czy Joe Biden. Bard Strefy Wolnego Słowa Paweł Piekarczyk jest obecnie w Stanach Zjednoczonych i specjalnie dla Niezalezna.pl przekazał korespondencję z granicy Nowego Meksyku i Teksasu.
Obawa przed wygraną Bidena
- Byłem Chicago, Illinois, Michigan, Wisconsin, Ohio, Connecticut, Massachusetts, Nowym Jorku, Pensylwanii, New Jersey, Georgii, Wirginii, na Florydzie, w Luizjanie, Missisipi, Alabamie i w Teksasie - wymienia Piekarczyk, dodając, że wszędzie spotykał się z ludźmi i widać zdecydowaną różnicę w nastrojach społecznych w poszczególnych stanach.
- Różnice geograficzne są ogromne. Na przykład w Chicago, nie można pokazać się z nalepką Trumpa, bo ludzie są atakowani, albo w Connecticut ktoś kto sobie wystawia przed dom banerek Trumpa, a następnie dostaje anonimy. A w Teksasie z kolei na dużych stacjach benzynowych są takie małe stoiska pamiątek Trumpa. Spotykam się z ludźmi, którzy w większości popierają Trumpa, a nie Bidena, choć niektórzy mówią, że trochę takich Polaków jest, co Bidena popierają. Trudno to zrozumieć wobec tego, co Biden mówi o Polakach i jak się wyraża o Polsce. Wyczuwam taki nastrój ogromnej obawy przed możliwą wygraną Bidena. Obawy są różnie wyrażane - naczelną kwestią jest kwestia ochrony życia. Ludzie się obawiają zmiany w geopolityce, uważają, że Trump jest w stanie zatrzymać Chiny, zatrzymać to ich parcie do światowej hegemonii. Stąd to zagrożenie chińską hegemonią widać to znacznie lepiej niż z Polski
- mówi Paweł Piekarczyk w rozmowie z Niezalezna.pl.
Jak dodaje, wiele osób obawia się wygranej Joe Bidena:
Jest pewna obawa,że w momencie gdy Biden by został prezydentem, to amerykańskie wojsko, które jest w Polsce może zostać zdjęte. To są takie obawy o przyszłość, o sprawy podstawowe, aczkolwiek niektórzy ludzie podkreślają, że 4 lata prezydenta-idioty USA na pewno wytrzymają i zwycięstwo Trumpa nie będzie niebem, a zwycięstwo Bidena nie będzie piekłem, wszystko gdzieś pośrodku
- Trump przywrócił przez te 4 lata ogromną ilość miejsc pracy, było 3,5-procentowe bezrobocie przed COVID-em, w najgorszym momencie po COVIDzie było 6-procentowe, czyli takie, które uważamy za niegroźne dla gospodarki, dla społeczeństwa - podkreśla nasz rozmówca.
Kampania memów
Jak się okazuje, w Stanach Zjednoczonych dość istotną rolę w kampanii wyborczej odgrywa... humor. Szczególnie obrazkowy.
- Bardzo dużo jest takich dowcipów pokazywanych, że z datą 4 listopada Kamala Harris wiezie Bidena na wózku, Biden mówi: "No to jedziemy do Białego Domu", ona mówi "Tak, tak" i zrzuca go do przepaści. Były też takie memy, jak Biden mówi: "I co z tego, że Trump stworzył miliony miejsc pracy? Ci, którzy mnie wspierają nie potrzebują pracy". Takich memów jest ogromna ilość, to bardzo ładnie widać
- wskazuje Paweł Piekarczyk.
Polonia popiera Trumpa
Pytamy też, jak Polacy zapatrują się na amerykańskie wybory zapatruje się mieszkająca w Stanach Zjednoczonych Polonia. Piekarczyk podkreśla, że wielu Polaków docenia to, co w USA zrobił przez ostatnią kadencję Donald Trump.
- Sporo Polaków pracuje jako kierowcy ciężarówek. Oni mówią, że wyraźnie widać, że przez ostatnie 4 lata gospodarka ruszyła. Istotnie widać, że zwiększyło się zapotrzebowanie na transport. Oni tu wszystko wożą ciężarówkami, to bardzo widać, że tam gdzie 20 lat temu były fabryki, 7 lat temu były ruiny, a teraz z powrotem zaczynają być fabryki. Oni to mówią z miejsca, z którego to bardzo dobrze widać. Te zmiany były ogromne. Polacy w USA są raczej ludźmi religijnymi, dla nich te sprawy światopoglądowe są również pierwszej wagi
- zaznacza, dodając, że Polonia na pewno licznie pójdzie głosować:
Wszyscy, z którymi się spotykałem, na pewno poszli głosować i uczestniczą w akcji "namów sąsiada, żeby też poszedł". Ta mobilizacja będzie
Powyborcze zamieszki?
Paweł Piekarczyk mówi nam, że amerykanie spodziewają się, że po wyborach może dojść do zamieszek. Wszystko zależy... od wyniku.
- Ludzie uważają, że społeczne protesty wybuchną wtedy, gdy wygra Donald Trump. Po wyborcach Trumpa nikt nie spodziewa się rozrób, natomiast co do wyborców Bidena, to wszyscy są pewni, że te rozróby będą. Ta lewica jest nieprawdopodobnie agresywna. Widać to wyraźnie, że wielu ludzi nie chce się przyznać, że głosują na Trumpa, robią to po cichu, czasami nie mają innego wyjścia. Ten terror jest posunięty daleko bardziej niż w Polsce
- podkreśla.
- Raczej nie znam nikogo, kto powiedziałby, że jutro wieczorem będą wiążące wyniki, chyba, że zdarzy się jakiś cud. Jeżeli tak jak w poprzednich wyborach, będzie opierało się to na wynikach w mix-state'ach, to raczej będą po paru dniach po protestach sądowych. Tu jest pełna mobilizacja policji, w tej chwili prawie nie widać policji na ulicach, mówią, że dlatego, że odpoczywają przed tym, co będzie jutro wieczorem
- dodaje.
Trumpa nie popiera establishment, popierają ludzie
Aktualną, gorącą sytuację w USA żywo relacjonują miejscowe media.
- Udało mi się podejrzeć Fox News - pokazywali wiec Trumpa w Pensylwanii, na którym pomimo nienajlepszej pogody były absolutne tłumy i wizytę Bidena w Michigan, gdzie było kilkanaście osób. To wyglądało mniej więcej tak, jak w Polsce spotkania Andrzeja Dudy i Małgorzaty Kidawy-Błońskiej. A to tydzień przed wyborami, więc mogą stać się tu rzeczy dziwne. Jest na przykład taki stan jak Connecticut, który nie ma zbyt wielu głosów elektorskich, ale który od kilkudziesięciu lat jest tradycyjnie demokratyczny, tyle, że w tym stanie jest tak, że ci demokraci wygrywają coraz mniejszą ilością głosów. Być może już w tych wyborach Connecticut zagłosuje republikańsko
- zastanawia się Piekarczyk.
Na koniec nasz rozmówca porównał aktualnie urzędującego prezydenta do jednego z poprzednich prezydentów USA, który - podobnie jak Trump - miał spore poparcie społeczne.
- Trump jest kandydatem ludowym, nie popiera go nawet republikański establishment. Przedtem był jeszcze jeden taki ludowy kandydat na prezydenta, który dzięki takim głosom wygrał prawybory i został prezydentem. Nazywał się Ronald Reagan. Myślę, że to dobre zestawienie, że tego Trumpa nie popiera establishemnt, popierają go ludzie
- zakończył bard Strefy Wolnego Słowa.