Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »
Z OSTATNIEJ CHWILI
Rząd Izraela zatwierdził porozumienie z palestyńskim Hamasem w sprawie zawieszenia broni w Strefie Gazy oraz uwolnienia zakładników • • •

Tych wyborów nie pozwolą ukraść. Republikanie zatrudnili tysiące obserwatorów wyborczych

Wiele osób boi się, że lewica będzie próbowała sfałszować kluczowe dla przyszłości USA wybory senackie w Georgii. Tamtejsi Republikanie nie mają zamiaru na to pozwolić – zatrudnili ponad 4 tysiące ochotników, którzy będą je obserwować.

Jill Heyer/pixabay.com/service/license/

W tym roku w Georgii wybierani są obaj senatorzy. Republikaninowi Davidowi Perdue skończyła się kadencja i chce zdobyć kolejną, a Kelly Loeffer została wcześniej nominowana na to miejsce przez gubernatora, kiedy senator Johny Isakson przeszedł na emeryturę z przyczyn zdrowotnych i i teraz chce zdobyć stołek w normalny sposób. Przepisy stanowe mówią jednak, że senatorem może zostać osoba, która zdobędzie 50%+1 głos a 3 listopada nikomu się to nie udało, więc wybory rozstrzygną się w zaplanowanej na 5 stycznia drugiej turze. 

Wyborcza arytmetyka sprawiła, że od ich wyniku będzie bardzo wiele zależeć. Amerykański Senat ma bowiem 100 miejsc, a Republikanie mają w nim już 50. Jeżeli Demokratom uda się zdobyć oba stołki w tym stanie, to w praktyce będą mogli rządzić – w wypadku remisu decyduje bowiem głos wiceprezydenta, a tym raczej na pewno będzie Kamala Harris. W związku z tak wysoką stawką pojawiły się obawy, że lewica będzie próbowała te wybory sfałszować, wzmocnione jeszcze licznymi incydentami podczas wyborów prezydenckich w tym stanie. Władze Georgii już teraz prowadzą śledztwa wobec potencjalnych oszustw wyborczych, regularnie ostrzegają również, że fałszywe przeprowadzki do Georgii celem oddania głosu, do których niemal otwarcie namawia część Demokratów, mogą się wiązać z nawet 10 latami więzienia. 

Republikanie z Georgii, po sparzeniu się podczas wyborów prezydenckich, tym razem mają zamiar dmuchać na zimne. Zapowiedzieli „największą i najbardziej agresywną” w historii tego stanu kampanię mającą na celu dopilnowanie uczciwości wyborów. 

Jak donosi Fox News Republikanie już teraz pozyskali pomoc ponad 4 tysięcy ochotników którzy podczas wyborów będą służyć jako mężowie zaufania. To znacznie więcej niż podczas wyborów 3 listopada. Część z nich została zrekrutowana lokalnie, inni zostali przysłani przez Komitet Narodowy Republikanów (RNC), formalne władze partii. Do samych wyborów mają przechodzić szkolenia pokazujące im jak rozpoznać próbę oszustwa wyborczego. 

Podczas wyborów prezydenckich największe emocje budziła sprawa głosów korespondencyjnych. W normalnych warunkach takie głosy są oddawane przez osoby, które nie mogą oddać ich w komisji wyborczej w dniu wyborów. W tym roku warunki z powodu pandemii nie były jednak normalne i liczba oddanych tak głosów pobiła wszelkie rekordy. Wielu Republikanów martwiło się jednak o ich bezpieczeństwo. Regularnie pojawiały się bowiem doniesienia o tzw. ballot harvesting czyli próbach nielegalnego pozyskania kart wyborczych. 

Prawnicy Trumpa i przedstawiciele stanowego oddziału partii domagali się audytu podpisów na listach wyborczych i porównania ich z podpisami na kopertach w których wysyłano głosy korespondencyjne. Kiedy do sieci trafiło nagranie z jeden z komisji, na którym zdaniem wielu osób widać, jak jej lewicowa szefowa po wyproszeniu mężów zaufania wyciąga spod stołu torbę z głosami, zaczął się tego domagać również gubernator Brian Kemp. Sekretarz stanu Brad Raffensperger, który odpowiadał za organizację tych wyborów, nie chciał się jednak na to zgodzić. Tym razem przewodniczący Republikanów z Georgii David Shafer poprosił go więc o to, żeby partyjni obserwatorzy mogli przyglądać się temu, jak te podpisy są weryfikowane przed policzeniem głosów. 

Republikanie chcą również dopilnować tzw. dropboxów. Są to specjalne skrzynki, do których wyborcy mogą wrzucać głosy korespondencyjne bez konieczności wysyłania ich pocztą. Pojawiły się po raz pierwszy już kilka lat temu, ale w tym roku wobec obaw, że amerykańska poczta nie poradzi sobie z tak dużą ilością głosów korespondencyjnych stały się bardzo popularne, co z racji obaw o ich bezpieczeństwo było krytykowane przez Republikanów. Republikanie z Georgii zwrócili się już do władz wszystkich hrabstw z żądaniem aby te skrzynki były monitorowane a nagrania z tego monitoringu trafiały do władz partii. 

Podczas wyborów 3 listopada miała miejsce ogromna liczba incydentówm, podczas których republikańscy obserwatorzy nie byli wpuszczani do komisji wyborczych lub nie pozwalano im obserwować procesu liczenia głosów. Tym razem RNC złożyła więc pozew do sądu. Twierdzą w nim, że wobec tych incydentów i podejrzenia, że się powtórzą, władze stanu powinny zadbać o to, aby komisje wyborcze były dobrze poinformowane o prawach przysługujących mężom zaufania i nie wprowadzały jakichkolwiek zasad, które mogłyby utrudnić im pracę. Chcą również, aby Stanowa Rada Wyborcza ujednoznaczniła przepisy dotyczące bezpieczeństwa dropboxów tak, aby ich obserwatorzy mogli ich pilnować osobiście lub poprzez oglądanie taśm z monitoringu – ich zdaniem obecne przepisy dają im takie prawo, ale są sformułowane na tyle niejasno, że często im go odmawiano. 

Jak donosi Fox News, RNC i Republikanie z Georgii planują wydać aż 20 milionów dolarów na zapewnienie bezpieczeństwa tych wyborów. „Republikanie z Georgii budują największą i najbardziej agresywną kampanię bezpieczeństwa wyborczego w historii Georgii” - powiedział mediom Shafer:

"Złożyliśmy pozwy które mają zagwarantować, że ktoś będzie patrzył na każdy element procesu wyborczego który prawnie jest dostępny dla publiczności. Dodał także, że „jest imperatywem aby każdy mieszkaniec Georgii, który martwi się o uczciwość wyborów zagłosował 5 stycznia"

 



Źródło: Fox News, niezalezna.pl,

Wiktor Młynarz