Polityk z prawicowego Nowego Sojuszu Flamandzkiego, który współrządzi niderlandzkojęzyczną częścią Belgii, uważa, że nauczyciele muszą być w stanie interweniować jak najwcześniej, jeśli dzieci słabo znają język.
Jak poinformował w poniedziałek publiczny nadawca VRT, wszystkie dzieci miałyby zdawać egzamin z języka niderlandzkiego jeszcze przed rozpoczęciem szkoły podstawowej. Przyszli uczniowie, którzy źle by wypadli, mieliby uczęszczać na dodatkowe zajęcia.
Od września 2020 r. dzieci mają być objęte obowiązkiem szkolnym nie w wieku szczęściu lat, jak to jest obecnie, ale już pięciu.
Wykorzystajmy ten dodatkowy czas na sprawdzenie umiejętności językowych jak najwcześniej. Chciałbym wprowadzić jednolity test dla całej Flandrii, identyczny dla wszystkich, na poziomie 5- i 6-latków. W ten sposób możemy interweniować jak najwcześniej. Wszyscy mówią o możliwościach. Dzieci, które nie mają wystarczającej znajomości języka niderlandzkiego, nie mają równych szans. Powinniśmy zapewnić im taki start
- tłumaczył cytowany przez VRT minister.
Weyts nie chce, by uczniowie ze słabymi wynikami z testu językowego mieli problemy z przyjęciem do szkoły. Rozwiązaniem mają być dodatkowe lekcję języka albo dodatkowy rok nauki przed rozpoczęciem podstawówki.
Flamandzki polityk chce większego zaangażowania nauczycieli w przedszkolach, które są podobnie finansowane jak szkoły podstawowe. Zdaniem szefa flamandzkiego resortu edukacji zbyt wielu opiekunów spędza czas na "wymianie pieluszek" zamiast na nauczaniu.
Weyts liczy na to, że jego inicjatywa - jeśli zostanie wprowadzona - przyczyni się do tego, że więcej dzieci będzie chodziło do przedszkoli. W Belgii wczesna edukacja jest bardzo powszechna. Około 90 proc. najmłodszych we Flandrii chodzi do przedszkoli.
Źródło: niezalezna.pl, PAP
