W Holandii sprawdzono, jak gminy inwigilują swoich mieszkańców. Okazuje się, że co szósty urząd wykorzystuje do tego fałszywe konta w mediach społecznościowych. Eksperci wskazują, że może być to zagrożenie dla praworządności.
Dwie uczelnie - NHL Stenden oraz Uniwersytet w Groningen - postanowiły sprawdzić, jak holenderskie gminy radzą sobie z respektowaniem prywatności mieszkańców w sieci. W 2020 r. przeprowadziły one w tej sprawie badania w 156 z 352 gmin w kraju - podają dzisiaj portal NOS i dziennik „De Volkskrant".
Według „De Volkskrant” okazuje się, że aż jedna na sześć gmin używa fałszywych kont w mediach społecznościowych, podczas gdy zgodnie z prawem korzystać z tej metody mogą tylko policja i służby wywiadowcze.
Według gazety urzędnicy obserwują grupy na Facebooku i profile na Twitterze, aby m.in. uzyskać informacje o możliwych demonstracjach czy zamieszkach.
„Można także wykrywać oszustwa związane z pomocą społeczną czy (...) sprawdzać historię lotów osób ubiegających się o azyl” - napisał dziennik. Okazuje się także, że w niektórych przypadkach urzędnicy miejscy, występując pod fałszywym nazwiskiem, stają się członkami prywatnych grup na Facebooku.
Badanie wykazało, że wielu urzędników służby cywilnej nie wie, jakie zasady i procedury mają zastosowanie do monitorowania online.
- Wyszukiwanie w internecie pod fałszywymi nazwiskami, przechowywanie danych osobowych i wchodzenie na prywatne grupy to poważne naruszenie praworządności
- mówi Bart Custers, profesor prawa i nauki o danych na Uniwersytecie w Lejdzie.
- To jest po prostu zabronione. Gminy nie mogą odgrywać roli policji czy wywiadu
- podkreśla.
W kwietniu dziennik "NRC" ujawnił, że Krajowy Koordynator ds. Terroryzmu i Bezpieczeństwa (NCTV) również niezgodnie z prawem używa fałszywych kont w mediach społecznościowych.