Do Helsinek na dzisiejszy szczyt Eastern Flank Summit zaproszono przywódców siedmiu państw Unii Europejskiej: premiera Estonii Kristena Michala, premier Łotwy Evikę Siliņę, prezydenta Litwy Gitanasa Nausėdę, szefa polskiego rządu Donalda Tuska i premiera Szwecji Ulfa Kristerssona. Wśród zaproszonych gości znaleźli się również premier Bułgarii Rosen Żelazkow i prezydent Rumunii Nicușor Dan.
Celem spotkania w stolicy Finlandii jest rozpoczęcie współpracy na rzecz wzmocnienia obronności krajów położonych na wschodniej granicy UE. – Grupa ma zamiar ubiegać się o fundusze UE, które zostaną przeznaczone na potrzeby obronne wschodniej flanki, w tym na wzmocnienie bezpieczeństwa granic, obronę powietrzną, wykrywanie i zwalczanie dronów oraz rozwój sił lądowych – powiedział premier Finlandii Petteri Orpo. Jak wskazał prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski, „kraje zaproszone do Helsinek co prawda cierpią na niedostatek potencjału w stosunku do wyzwań, to jednak mają dobre rozpoznanie sytuacji i nie mają złudzeń co do natury zagrożenia rosyjskiego i jego realności oraz mają poparcie własnych obywateli na rzecz przeciwstawienia się temu zagrożeniu”.
Szef fińskiego rządu przestrzegł, że zawarcie pokoju między Rosją a Ukrainą może doprowadzić do tego, że wschodnie regiony UE, w tym Finlandia, znajdą się w „szczególnie trudnej sytuacji”. – Niezależnie od rodzaju porozumienia pokojowego trzeba wypracować wspólne linie strategiczne i konkretne kroki naprzód – zwrócił uwagę fiński premier. Jak zauważył wykładowca Uniwersytetu Łódzkiego, kraje wschodniej flanki UE nie mogą się zgodzić na zniesienie zasady jednomyślności w UE w zakresie polityki zagranicznej. – Gdyby tak się stało, doszłoby do tego, przed czym ostrzegają Finowie, a mianowicie państwa zachodniej Europy rzucą się na kontrakty z Rosją. Umowy te przegłosują po prostu na forum UE – wskazuje politolog.
Tymczasem w Berlinie zakończyły się w poniedziałek dwudniowe rozmowy między stroną ukraińską a zachodnimi partnerami. W stolicy Niemiec pojawili się, poza gospodarzem w postaci kanclerza Friedricha Merza, również prezydent Francji Emmanuel Macron, premier Wielkiej Brytanii Keir Starmer, premier Włoch Giorgia Meloni, a także premier Holandii Dick Schoof. Z kolei USA reprezentowali specjalny wysłannik Steve Witkoff i Jared Kushner.
Na agendzie spotkań znalazły się kwestie dotyczące politycznego porozumienia kończącego wojnę na Ukrainie, sprawa odbudowy kraju i gwarancje bezpieczeństwa dla Kijowa. Jak informowała amerykańska Agencja Reutera, prezydent Wołodymyr Zełenski zaproponował porzucenie dążeń Ukrainy do przystąpienia do sojuszu wojskowego NATO podczas pięciogodzinnych niedzielnych rozmów z wysłannikami USA w Berlinie. – Dwustronne gwarancje bezpieczeństwa między Ukrainą a USA, podobne do artykułu 5 NATO, i gwarancje bezpieczeństwa ze strony europejskich partnerów, a także innych krajów – Kanady, Japonii – są szansą na zapobieżenie kolejnej rosyjskiej inwazji – powiedział Zełenski cytowany przez Agencję Reutera. – Kijów źle zrobił, że zamierza wyrzec się czegokolwiek. W ten sposób doszło do uszczerbku na suwerenności Ukrainy, za który nic nie dostanie – zaznaczył w rozmowie z „Gazetą Polską Codziennie” Żurawski vel Grajewski.
W opinii prof. Żurawskiego vel Grajewskiego Rosja nie chce pokoju na Ukrainie, w związku z tym konflikt zbrojny będzie kontynuowany aż do załamania się Rosji lub upadku Ukrainy. – Jeśli Ukraina upadnie, możemy spodziewać się kolejnej wojny w Europie. Reszta jest myśleniem życzeniowym – zakończył politolog.