Ostatniego dnia drugiej edycji Campusu Polska Przyszłości w Olsztynie odbyła się debata o "Europie przyszłości", z udziałem byłego premiera Belgii Guya Verhofstadta, byłego szefa MSZ i byłego marszałka Sejmu, obecnego europosła PO Radosława Sikorskiego, a także prezydenta Warszawy i wiceszefa PO Rafała Trzaskowskiego.
Guy Verhofstadt przyznał, że dziś, zastanawiając się nad tym, czy potrzebujemy więcej Europy, czy mniej Europy, nie powinno być wątpliwości. Agresja Rosji na Ukrainę pokazuje, że potrzebujemy więcej Europy, a nie mniej Europy, jak twierdzą populiści - przekonywał. Zaznaczył, że właśnie dlatego potrzebna jest silniejsza Unia Europejska, ale nie po to, by mieć Komisję Europejską i biurokratów w Brukseli. Unię Europejską, przekonywał były premier Belgii, trzeba zreformować.
Dziś, jego zdaniem, tak naprawdę Unia Europejska nie istnieje, to jest "patchwork" 27 państw, które podejmują własne decyzje. Przypomniał, że UE potrzebowała kilka miesięcy debat, by zakazać importu rosyjskiej ropy, podczas gdy Stanom Zjednoczonym zajęło to kilkanaście dni. Stąd, jego zdaniem, należy w UE skończyć z zasadą jednomyślności. Nie można też prowadzić nacjonalistycznych debat, kto przewodzi Europie. To Europejczycy powinni przewodzić UE
- mówił.
"Nie może być tak, że UE podejmuje decyzje z kilkunastomiesięcznym wyprzedzeniem. Musimy zmienić tryb podejmowania decyzji i zostawić jednomyślność tylko do najważniejszych decyzji, takich jak przyjmowanie nowych członków" - powiedział Verhofstadt.
Dziś suwerenność poszczególnych państw niewiele znaczy, co pokazuje przykład Niemiec bezbronnych dziś w kwestii energetycznej - przekonywał.
Zdaniem Verhofstadta władza powinna być zawsze na tym poziomie, na którym najlepiej działa. Stąd decyzje lokalne powinny zapadać na poziomie lokalnym, a to co dobrze działa na poziomie europejskim, powinno się przenieść na poziom europejski - przekonywał.
Rafał Trzaskowski zgodził się z opinią Verhofstadta, że jednomyślność w UE powinna dotyczyć tylko spraw fundamentalnych, np. przyjmowania nowych członków. Przyznał zarazem, że w UE jest sporo hipokryzji, jeśli chodzi o federalizację. Niektórzy są za federalizacją, ale jak przychodzi do szczegółów, pojawiają się problemy.
Podał przykład, że w 2014 roku Polska proponowała ściślejszą unię energetyczną, żeby Unia razem kupowała gaz i ropę. Niemcy co prawda byli za federalizacją Europy, ale jak się proponowało tę unię energetyczną, to mówili: nie, nie, import gazu i ropy to sprawy biznesowe - mówił prezydent Warszawy.
Verhofstadt - Paradise Papers
Tymczasem portal Politico Europe w 2018 r. ujawnił, że Verhofstadt jest powiązany z aferą "Paradise Papers", dotyczącą lokowania pieniędzy w rajach podatkowych. Chodzi o belgijską firmę Exmar, w której władzach w latach 2010-2016 zasiadał belgijski polityk. Roczne sprawozdanie tego przedsiębiorstwa żeglugowego pokazuje, że Verhofstadt zarabiał tam 60 tys. euro rocznie. Według dokumentów opublikowanych w ramach akcji "Paradise Papers" Exmar ma spółkę-córkę Exmar Offshore, zarejestrowaną na... Bermudach. Została ona założona w 1997 r. i zajmuje się m.in. energetyką.
Ale pobieranie pieniędzy od podmiotu, mającego spółkę-córkę w rajach podatkowych, to tylko wierzchołek góry lodowej. Firma Exmar - i to w czasie, gdy Verhofstadt pobierał w niej wynagrodzenie - handlowała bez żadnych skrupułów z rosyjskim Gazpromem. Jak pisał portal blogpublika.com, cytując branżowy lloydslist.com: "Firma Exmar już w listopadzie 2013 r. zawarła z Gazpromem umowę na dostarczanie Gazpromowi 500 tys. ton rocznie skroplonego gazu ziemnego poprzez firmę Pacific Rubiales Energy Corp."
Verhofstadt wykonywał wobec Kremla przychylne gesty także jako premier Belgii. W marcu 2007 r. odwiedzał Moskwę, składając wizytę zarówno u Władimira Putina, jak i w siedzibie Gazpromu. Belgijska delegacja poprosiła wówczas wprost, by kraj ten stał się „węzłem” tranzytowym rosyjskiego gazu w Europie Zachodniej.
Sam Verhofstadt mówił wówczas rosyjskiej agencji Interfax: „nie miałbym nic przeciwko, gdyby Gazprom zdecydował się nabyć infrastrukturę od belgijskiej spółki Distrigaz zajmującej się dystrybucją gazu”. Belg deklarował też wtedy: „Inna duża spółka dystrybucyjna w Belgii, Fluxys, planuje zbudować wspólnymi siłami z Gazpromem wielkie podziemne składowisko rosyjskiego gazu w Poederlee, który byłby dystrybuowany do Belgii i sąsiednich krajów”.