Aż siedmiu rosyjskich oligarchów zginęło w tajemniczych okolicznościach w ciągu ostatnich 3 miesięcy, niektórzy wraz ze swoimi rodzinami - pisze portal dw.com. Większość zmarłych miała prowadzić działalność biznesową w ramach sektora gazowego i naftowego.
Dziennikarze portalu dw.com przypominają serię tajemniczych zgonów, która rozpoczęła się jeszcze przed rosyjską inwazją na Ukrainę.
Pod koniec stycznia br. 60-letni menedżer wysokiego szczebla w Gazpromie Leonid Schulman miał popełnić samobójstwo. Życie miał odebrać sobie także Aleksander Tjuljakow - jego ciało znaleziono w Sankt Petersburgu 25 lutego. Z kolei 3 dni później Michaił Watford, jeden z potentatów gazowych i naftowych został znaleziony powieszony na terenie swojej posiadłości w Surrey w Wielkiej Brytanii. 24 marca znaleziono ciało miliardera Wasilija Mielnikowa oraz jego żony i dwóch małych synów. Mężczyzna był właścicielem firmy medycznej MedStom.
Na łamach portalu zrelacjonowano także przebieg wydarzeń z 19 kwietnia br., kiedy to na hiszpańską policję zadzwonił syn rosyjskiego oligarchy Fiodor Protosenji. Jego rodzina posiada w tym mieście willę. Mężczyzna relacjonował, że od kilku godzin bezskutecznie próbował dodzwonić się do swojej matki. Po przybyciu policji na miejsce znaleziono ciała rodziców i siostry. Początkowo śledczy sądzili, że ojciec Fiodora, milioner Siergiej Protosenji uśmiercił nożem obie kobiety, a później powiesił się w ogrodzie. Szybko jednak pojawiły się wątpliwości odnośnie takiego przebiegu wydarzeń.
Z kolei dzień wcześniej, 18 kwietnia br. w Moskwie dokonano podobnego odkrycia. Rosyjski multimilioner Władysław Awajew, jego żona i 13-letnia córka zostali znalezieni martwi w swoim mieszkaniu w Moskwie. Propagandowa agencja informacyjna Kremla podawała, że Awajew trzymał w ręku pistolet, którym najpierw zabił swoją żonę i córkę, a później siebie.
Ostatni przypadek to śmierć 37-letniego Andrieja Krukowskiego. Był on dyrektorem ośrodka narciarskiego Krasnaja Poljana w pobliżu Soczi. Rosyjska gazeta "Kommersant" napisała, że mężczyzna miał spaść z klifu w trakcie górskiej wędrówki 2 maja.
Portal dw.com zauważa, że tak duża liczba tajemniczych zgonów wśród rosyjskich oligarchów w ciągu zaledwie 3 miesięcy daje szerokie pole do spekulacji. W artykule dodano, że według wielu mediów i komentatorów samobójstwa mogły być sfingowane, a niektórzy sądzą, że za śmiercią tych osób mógł stać sam Władimir Putin.
Dziennikarze wskazują również, że żaden ze zmarłych w tym roku oligarchów nie krytykował publicznie rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Dodatkowo żaden z nich nie został umieszczony na liście międzynarodowych sankcji nałożonych z powodu wojny na Ukrainie.