Papieska wizyta w Rumunii pozwala pokazać światu piękne oblicze tego kraju i Bukareszt jako wspaniałe miasto; dzięki Franciszkowi być może uda się przezwyciężyć wiele stereotypów, które czasem nas bolą - powiedzieli młodzi mieszkańcy stolicy Rumunii.
W sobotni wieczór lokale i uliczki w centrum miasta w pobliżu reprezentacyjnej Calea Victoriei ( Aleja Zwycięstwa) pełne są młodzieży.
"Jestem zachwycona odczuwalną bliskością papieża, który przyjechał do naszego miasta, a dzisiaj przekonałam się wieczorem, że dosłownie jest obok mnie"
- podkreśliła 22-letnia Daniela. Opowiedziała, że nagle wieczorem zobaczyła papieża machającego przez otwarte okno pojazdu, który przyjeżdżał jedną z ulic centrum.
"To, co wprawiło mnie w największe zdumienie, to fakt, że choć w eskorcie, to jednak jechał małym, zwyczajnym samochodem. To całkiem mnie zaskoczyło" - wyznała.
Studentka dodała: "Moi rodzice są bardzo związani z Cerkwią, biorą udział w życiu religijnym, ja raczej robię to od święta, ale zobaczyłam we Franciszku naszego przyjaciela".
Wyraziła opinię, że wizyta papieża ma bardzo duże znaczenie dla wizerunku kraju, który jej zdaniem w Europie nie jest najlepszy. "Rządzą stereotypy, ostatnio Rumunia prezentowana jest w mediach głównie w kontekście afery korupcyjnej wśród rządzących" - zaznaczyła.
"Słyszałam, że niedawna międzynarodowa kampania pod hasłem +Odwiedź Rumunię+ raczej nie przyniosła wielkich rezultatów. Teraz dzięki papieżowi świat może zobaczyć piękny kraj i naszą fantastyczną, pełną życia stolicę, obraz daleki od stereotypów" - stwierdziła młoda Rumunka.
Towarzyszący jej Florin przyznał: "Przyjazd papieża z Rzymu był mi początkowo obojętny; sprawdzałem tylko, które ulice w mieście będą zamknięte, ale nagle w telewizji usłyszałem informacje o liczbie uczestników mszy i spotkań i to sprawiło, że zacząłem śledzić tę wizytę". Następnie wymienił kilka liczb: 50 tysięcy na ulicach Bukaresztu pierwszego dnia, od 85 tys. do 150 tys. na mszy św. w sanktuarium w Siedmiogrodzie, 100 tysięcy w mieście Jassy.
"Nie spodziewałem się naprawdę takich tłumów, uważałem, że podobne prognozy dotyczące oczekiwanych liczb są w prasie przesadzone" - stwierdził.
Ana-Maria przyznała, że słuchała homilii i wystąpień papieża. "Imponuje mi - wyjaśniła - że ten 82-letni człowiek zdobył się na tak ogromny wysiłek, jakim było to, że w ciągu pół dnia odwiedził Siedmiogród i Mołdawię" (rumuńską część tej krainy).
"Papież poruszył kwestię mniejszości w Rumunii, bo przecież jesteśmy krajem ich pełnym. Jego przesłanie zrozumiałam następująco: w chrześcijaństwie nie ma miejsca na nacjonalizm i nienawiść" - powiedziała.
"Franciszek był w takich miejscach w naszym kraju, do których ja, mieszkaniec Bukaresztu nigdy nie dotarłem. Moi rodzice mówią, że historyczna była podróż Jana Pawła II przed 20 laty, ale teraz coraz częściej mówi się, że i ta jest historyczna" - zauważył Luca, który jak przyznał, waha się między pozostaniem w Rumunii a emigracją.
"Chciałbym - dodał - aby papieska wizyta przyciągnęła na swój sposób turystów z innych części świata. Na razie Rumunia modna jest od lat głównie wśród Brytyjczyków; na szczęście nie wszyscy jeżdżą tylko do Transylwanii śladami Drakuli".
"Mój kraj naprawdę dawno wyrwał się z koszmaru komunizmu, nie żyjemy przeszłością. Jesteśmy w Unii, a to, że jesteśmy na peryferiach Europy, okazało się teraz naszym błogosławieństwem, bo dzięki temu przyjechał do nas papież" - dodał właściciel małego pubu.
Papież zakończy wizytę w Rumunii w niedzielę. Jej ostatnim etapem będzie miasto Blaj w Siedmiogrodzie.