Już wiele lat temu Michał Rachoń, jeszcze jako dziennikarz Telewizji Republika, zadał byłemu funkcjonariuszowi SB Aleksandrowi Makowskiemu pytanie o okoliczności śmierci ks. Franciszka Blachnickiego. Komunistyczny szpieg nie przyznał się wówczas do jakichkolwiek związków ze zgonem duchownego.
Na uwagę dziennikarza, że Makowski zajmował się sprawą ks. Blachnickiego, były esbek nie zareagował entuzjastycznie.
- Tak, tak, zbieraliśmy informacje - przyznał niechętnie.
- I udało się uplasować wokół tego duchownego bardzo blisko agenturę - dodał Michał Rachoń.
- To pan tak mówi - odciął się Makowski.
Na co red. Rachoń odpowiedział, że mówi tak na podstawie dokumentów znajdujących się w IPN i pism podpisywanych przez Makowskiego. I stwierdził:
W tej sprawie ciągle nie wiemy, czy ksiądz zginął, czy umarł.
Odpowiedź Makowskiego brzmiała tak:
Ja też nie wiem. To znaczy wiem, że nie żyje.
Wtedy Michał Rachoń zapytał:
I uważa Pan, że Służba Bezpieczeństwa nie miała z tym nic wspólnego?
A Makowski odparł:
Na pewno nie wywiad. Nie wyobrażam sobie celowości takiego działania.
Aleksander Makowski, naczelnik wydziału śmierci i kilka trudnych pytań od @michalrachon. Sprawiedliwość jest już bardzo blisko, esbeku. pic.twitter.com/Gj6qtVfvb4
— Emilia Kamińska (@EmiliaKaminska) March 15, 2023
We wtorek prokurator generalny Zbigniew Ziobro poinformował, że w wyniku prowadzonego śledztwa nie ma wątpliwości, że ks. Franciszek Blachnicki został zamordowany przez otrucie. "Był kolejną ofiarą systemu komunistycznego" - powiedział.
Płk Aleksander Makowski nadzorował pracę małżeństwa Gontarczyków - agentów SB, którzy inwigilowali ks. Blachnickiego i po rozmowie z którymi kapłan zmarł w wyniku otrucia.
Co ciekawe - Makowski nadzorował też pracę Lesława Maleszki (TW Ketman), tajnego współpracownika SB, "zaprzyjaźnionego" z zamordowanym w 1977 r. studentem Stanisławem Pyjasem.