Francuski dziennik "Le Figaro" ocenia w środę, że zwyczajowe uchwalenie budżetu jest w tym roku sprawą nadzwyczajną, gdyż w parlamencie nie ma większości do przegłosowania ustawy budżetowej, tymczasem Francja "traci kontrolę nad finansami publicznymi".
Kwestię budżetu dziennik w środowym artykule redakcyjnym nazywa "bolesnym powrotem na ziemię" po igrzyskach olimpijskich. Zauważa, że przygotowanie budżetu na przyszły rok odbywa się w tym czasie co roku, ale tym razem "to, co zwykłe", staje się "nadzwyczajne", bowiem "nie ma na razie rządu, który by go opracował, ani większości parlamentarnej, która by go przegłosowała".
"Le Figaro" zauważa, że inne kraje, na przykład Belgia, bywały w podobnej sytuacji i poradziły sobie dzięki tworzeniu "okolicznościowych koalicji". Jednak we Francji - zdaniem dziennika - życie polityczne napięte jest do takiego stopnia, że "potrzebny byłby cud, by powtórzyć ten model".
Ponadto kraj potrzebuje więcej niż zarządzania sprawami bieżącymi, ponieważ znajduje się w "stanie nadzwyczajnym" w kwestiach finansowych ze względu na rosnący dług publiczny i deficyt budżetowy.
"Tracimy kontrolę nad naszymi finansami publicznymi"
- ostrzega dziennik, wskazując, że na tę sytuację nakłada się kryzys polityczny wywołany rozwiązaniem parlamentu.
"W czasie, gdy trzeba znaleźć 20-30 mld euro oszczędności, kto może wyobrazić sobie, że może utworzyć większość, której programem byłby rygor budżetowy?" - zastanawia się dziennik. W jego ocenie jest wątpliwe, by naprawa gospodarki, której nie udało się podjąć w zwykłym czasie, "była możliwa w obecnym chaosie".