Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Stany Zjednoczone żyją sprawą wiewiórki Peanut. Rzucono aparat państwa, by odebrać zwierzątko właścicielom

Historia najpopularniejszej na świecie wiewiórki "Peanut" porusza obecnie przestrzeń publiczną. W skrócie - zwierzę zostało siłowo odebrane właścicielom po rzekomym "anonimowym" donosie, co do warunków przetrzymywania pupila, który mieszkał... w domu. „Dura lex sed lex” - najczęściej wobec słabych, biednych i jak się okazuje, szczególnie wiewiórek… - ocenia obecną politykę w USA na platformie x.com Mikołaj Pisarski członek rady nadzorczej Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa.

Wiewiórka Peanut została uśpiona...
Wiewiórka Peanut została uśpiona...
peanut_the_squirrel12 - instagram.com

Peanut to wiewiórka, która stała się popularna w sieci, stąd też ogromne zasięgi jej Instagramowego profilu. Niestety, fani zwierzęcia pogrążeni są w rozpaczy po tym, jak zostało ono najpierw "schwytane" przez nowojorskie władze, a następnie uśpione. 

Zwierzę zabrano, bo... były "donosy"

Jak czytamy w zagranicznych mediach, w środę przedstawiciele Departamentu Ochrony Środowiska stanu (DEC) wtargnęli do domu Marka Longo - właściciela znanej wiewiórki. Służby stwierdziły, że muszą zabrać zwierzaka z uwagi na "anonimowe skargi dotyczące potencjalnie niebezpiecznych warunków przetrzymywania wiewiórki".

Razem z Peanutem, zabrany został także szop, która wabił się Fred. Mimo, że właściciel zwierząt niezwłocznie zwrócił się do władz z prośbą o oddanie mu pupili, władze zadecydowały o uśpieniu zwierzaków. Ot tak.

"30 października DEC przejęło szopa i wiewiórkę, które mieszkały z ludźmi, co stwarzało potencjalne ryzyko narażenia innych osób na wściekliznę. Ponadto osoba biorąca udział w dochodzeniu została ugryziona przez wiewiórkę. Aby sprawdzić, czy zwierzęta są zarażone wścieklizną, zostały uśpione" 

– brzmi fragment oświadczenia służb, który cytuje agencja informacyjna Associated Press.

I jak dodano: "zwierzęta są badane pod kątem obecności wścieklizny, a każdy, kto miał kontakt z tymi zwierzętami, jest proszony o pilną konsultację z lekarzem".

Dzień po tym, jak wiewiórka została zabrana właścicielom, Longo zorganizował w sieci zbiórkę pieniądzy na opłaty prawne przeciwko DEC. Niestety, to nie wróci zwierzęciu życia...

"Widać to jak w soczewce"

Sprawie tej nieco głębiej przyjrzał się Mikołaj Pisarski, członek rady nadzorczej Instytutu Edukacji Ekonomicznej im. Ludwiga von Misesa, jeden z użytkowników platformy x.com. Między słowami, nie szczędził on słowa dziwacznemu zamachowi na własność prawa w Stanach Zjednoczonych, który przez ostatnie lata jest skrupulatnie rozszerzany. 

Dlaczego historia uśmiercenia wiewiórki imieniem „Peanut” jest obecnie największym viralem finiszu kampanii prezydenckiej w nuklearnym supermocarstwie? Ponieważ jak w soczewce skupia wszystkie problemy wynikające z istnienia przerośniętego, nadaktywnego państwa.

– zaczął swój wpis.

Pisarski zastanawia się: "jaka chora reguła lub absurdalnie idiotyczny przepis doprowadził do tego, że kilkunastu funkcjonariuszy otrzymało NAKAZ PRZESZUKANIA domu celem złapania i uśpienia „najpopularniejszej wiewiórki na świecie” która, po tym jak została odratowana po śmierci jej mamy, i tak nie była w stanie żyć sama na wolności, a w swoim nowym domu mieszkała od lat?

I odpowiada - "nie mam pojęcia".

Faktem jest jednak to, że biurokratyczno-policyjna machina zadziałała dokładnie tak jak można się było tego spodziewać. Z całą mocą państwa uderzyła na dom niewinnych, nie karanych ludzi na których nigdy wcześniej nie złożono nawet skargi.

– czytamy dalej.

Internauta zwrócił także uwagę na dramat właścicieli, których apele - jak pisaliśmy wyżej - nowojorskie władze zwyczajnie zlekceważyły. "Parę właścicieli wiewiórki przetrzymywano poza ich domem przez 5 godzin. Uniemożliwiono im samodzielne korzystanie z toalety. Kobietę przesłuchiwano na okoliczność dokumentów imigracyjnych. A ostatecznie złapano i zabito ich ukochane zwierzątka" - pisze.

Każdy normalny, zdrowy psychicznie człowiek co najmniej w kilku momentach całej operacji zadałby sobie pytanie: „Co ja do cholery właściwie robię. Dlaczego ja i kilkunastu innych, uzbrojonych ziomków gonimy po domu jakiegoś chłopa za nieszkodliwą, oswojoną wiewiórką. Dlaczego jej właścicieli traktujemy tak jak traktuje się groźnych przestępców!?”

– zastanawia się Pisarski.

Kontynuuje słowami: "ale państwo to nie jest organizacja budowana przez zdrowych psychicznie ludzi. Państwo to monopol na przemoc. A monopolista w dziedzinie „produkcji” przemocy musi wymagać od swoich żołnierzy bezrefleksyjnego i całkowitego posłuszeństwa - nawet jeżeli publicznie twierdzi inaczej. Parametryzacja procedur związanych ze stanowieniem i egzekucją prawa minimalizuje szanse na refleksję racjonalnych jednostek".

I zaznacza: „Dura lex sed lex” - najczęściej wobec słabych, biednych i jak się okazuje, szczególnie wiewiórek…

Kluczowy problem jakiego nie chcą zaakceptować notoryczni poprawiacze cudzych żyć to nieelastyczność reguł i zasad jakie wprowadza państwo. To dobrze opisane chociażby przez Szkołę Wyboru Publicznego tendencje polityków i urzędników do wykorzystywania systemu dla własnych korzyści, a nie dobra tych których ma on chronić. To wreszcie niezdolność do ujęcia żadną regułą przypadków nieostrych, nieoczywistych czy krańcowych w których nawet motywowana najlepszymi intencjami regulacja zamienia się często w narzędzie łamiącej życie tyranii.

– wskazuje autor wpisu.

W ramach konkluzji pisze: 

Ktoś może powiedzieć „O.K. Stary, dużo szumu o wiewiórkę. Zjedz orzecha.” Ale jeżeli żyjesz w kraju w którym bez zapowiedzi do Twoich drzwi może zapukać kilkunastu uzbrojonych facetów tylko po to żeby zabrać i zabić Twoje zwierzątko domowe to naprawdę nie musisz być libertarianinem, żeby załapać, że coś jest tu poważnie nie tak".

 

 



Źródło: niezalezna.pl, x.com, instagram.com

#USA #wiewiórka #viral #polityka

az