Pojawia się coraz więcej nowych ustaleń dotyczących aktywności rosyjskiego wywiadu wojskowego w Czechach. Według redakcji "Respekt" i "Aktualne.cz", członkowie GRU z ambasady rosyjskiej w Pradze kierowali procederem wysyłania do walk na wschodzie Ukrainy członków niektórych czeskich organizacji paramilitarnych.
Według ustaleń redakcji "Respekt" i "Aktualne.cz" państwo rosyjskie poprzez agentów GRU w ambasadzie w Pradze miało kierować wyjazdami do walk po stronie prorosyjskich separatystów w Donbasie członków niektórych czeskich organizacji paramilitarnych.
!!!
— Jakub Janda (@_JakubJanda) April 21, 2021
Rusko stát na českém území řídil skupinu teroristů - českých občanů, kteří pod vedením ruské vojenské rozvědky (GRU) jezdili páchat terorismus na Ukrajinu. Nyní je pozatýkala NCOZ.https://t.co/pjydRs4suw
Dziennikarze informują o szeroko zakrojonej akcji, którą w nocy z wtorku na środę przeprowadziła NCOZ, komórka zajmująca się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej. Miało dojść do zatrzymań co najmniej kilkunastu osób. Według ustaleń, istniała obawa, że podejrzani będą stawiać czynny opór.
NCOZ oficjalnie nie potwierdza ustaleń redakcji. Policja zaznaczyła również, że sprawa nie ma związku z wybuchem w składzie amunicji w pobliżu Zlina.
Dziennikarze "Respekt" i "Aktualne.cz" wskazują, że potencjalnych ochotników do walk w Donbasie agenci umiejscowieni w rosyjskiej ambasadzie w Pradze mieli wyszukiwać podczas wydarzeń odbywających na się wokół pomników i miejsc pochówku żołnierzy Armii Czerwonej na terenie Czech.
W sobotę Czechy poinformowały o wydaleniu z terytorium kraju 18 rosyjskich dyplomatów, związanych - jak wskazywali - z rosyjskim wywiadem wojskowym (GRU). To pokłosie ustaleń śledczych, którzy stwierdzili, że służby Federacji Rosyjskiej mają związek z wybuchem w składzie amunicji w pobliżu Zlina, do którego doszło w październiku 2014 r.
Według ustaleń "Der Spiegel", portalu Bellingcat oraz Insider, w przygotowaniu ataku na skład amunicji zaangażowanych było co najmniej 6 agentów GRU.
- Jasne jest, że Rosjanie musieli mieć wspólników w kraju, zarówno wokół składu amunicji w Vrbieticach, jak i w systemie politycznym - powiedział medium były szef czeskiego wywiadu wojskowego Andor Szandor.