Były prezydent Francji Nicolas Sarkozy uważa, że słowa "małpa" i "Murzyn" stały się zabronione w przestrzeni publicznej we Francji z powodu politycznej poprawności. Sarkozy wywołał tym oburzenie lewicy i oskarżony został o rasizm. Konserwatyści bronią polityka, twierdząc, że został źle zrozumiany.
Sarkozy wywołał burzę we francuskich mediach, stwierdzając w programie "Quotidien" stacji TMC w czwartek wieczorem, że "nie możemy już wypowiedzieć pewnych słów bez posądzenia o to, że obrażamy". Wskazał, że w przestrzeni publicznej nie można używać już np. takich słów, jak "małpa" czy "Murzyn". Były prezydent potępił elity, które - jak to ujął - są "jak małpy, które nikogo nie słuchają". Wypowiadając te słowa, Sarkozy położył ręce na oczach, nawiązując tym samym do dobrze znanego wizerunku trzech mądrych małp, zakrywających oczy, uszy i pysk.
Sarkozy wyśmiał również zmianę tytułu powieści Agathy Christie "Dziesięciu małych Murzynów", przemianowanej we Francji na "Było ich dziesięciu", co w sierpniu ogłosił prawnuk pisarki James Prichard. Dla części lewicy były prezydent powiązał słowa "Murzyn" i "małpa".
- Rasizm bez maski
- zareagował na wywiad Sarkozy’ego pierwszy sekretarz Partii Socjalistycznej Olivier Faure.
- Byliśmy już Murzynami, tutaj jesteśmy małpami
- oświadczyła wicemer Paryża i znana feministka Audrey Pulvar.
Byłego prezydenta broniła w mediach konserwatystka z partii Republikanie Rachida Dati, która oświadczyła, że Sarkozy został źle zrozumiany.