Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

„W samo południe przeciwko Putinowi”. Protesty pod ambasadami Rosji w całej Europie

54-letni mężczyzna wrzucił dwie butelki zapalające na teren rosyjskiej ambasady w Kiszyniowie w czasie, gdy odbywało się tam głosowanie w pseudo-wyborach prezydenckich w Rosji. Demonstracje przeciwników Władimira Putina odbyły się także w wielu innych europejskich krajach.

54-latek rzucił koktajle Mołotowa na teren ambasady Rosji
54-latek rzucił koktajle Mołotowa na teren ambasady Rosji
zrzut ekranu - X.com

"Wybory" w Rosji 

Niedziela jest trzecim i ostatnim dniem głosowania w tzw. wyborach prezydenckich w Rosji. Władze Mołdawii wydały zgodę na otwarcie tylko jednego punktu głosowania - na terenie ambasady Rosji w Kiszyniowie.

"Jednak pomimo zakazu władz Mołdawii, na lewym brzegu Dniestru (na terytoriach niekontrolowanych przez Kiszyniów -red.) otwarte zostały jeszcze cztery lokale wyborcze (w Tyraspolu, Benderach, Rybnicy i Grigoriopolu)" - powiadomił portal Newsmaker.

MSZ Mołdawii wydało oświadczenie, w którym "kategorycznie zaprotestowało w związku z przeprowadzeniem przez Rosję nieusankcjonowanych przedsięwzięć wyborczych na suwerennym terytorium Mołdawii w jednostkach administracyjnych na lewym brzegu Dniestru".

"To działanie stanowi poważne złamanie norm prawa międzynarodowego. Apelujemy do społeczności międzynarodowej o (wyrażenie) wsparcia na rzecz porządku opartego na zasadach i potępienie działań Federacji Rosyjskiej"

- napisano w komunikacie.

Koktajlem Mołotowa w gmach ambasady

54-letni mężczyzna wrzucił w niedzielę dwie butelki zapalające na teren rosyjskiej ambasady w Kiszyniowie w czasie głosowania.

To obywatel Mołdawii, choć twierdzi, że posiada również obywatelstwo Rosji. Jako motyw swoich działań wskazał niezadowolenie z polityki rosyjskich władz.

Ambasada Rosji, cytowana przez mołdawskie media, przekazała, że "oczekuje sprawiedliwego i surowego ukarania" sprawcy, a wybory są kontynuowane "pomimo prowokacji".

Protesty także w Rydze

W Rydze w niedzielę kilkaset osób przyszło na akcję "W samo południe przeciwko Putinowi", którą ogłosiła Julia Nawalna, wdowa po zmarłym liderze antykremlowskiej opozycji Aleksieju Nawalnym. Łotewska policja sprawdza dokumenty osób biorących udział w głosowaniu w rosyjskiej ambasadzie.

W pobliżu ambasady Rosji w Rydze na pikiecie zebrali się ludzie z antywojennymi i antyputinowskimi plakatami oraz z flagami Ukrainy. Kilkaset osób przyszło też na ryską akcję "W samo południe przeciwko Putinowi", która odbywa się tego dnia w wielu miastach na świecie. Niezależny rosyjski portal Nowaja Gazieta.Jewropa przekazał, że kolejka do ambasady liczyła około południa 500 osób.

Jak poinformowała agencję LETA straż graniczna, do południa sprawdzono dokumenty blisko 350 osób, które przyszły zagłosować do ambasady Rosji w Rydze. W przypadku 14 spośród nich stwierdzono, że pozwolenia tych osób na pobyt na Łotwie straciły ważność.

Łotewska policja ostrzegała w ostatnich dniach, że podczas "wyborów" prezydenckich może dojść na Łotwie do prowokacji. Zapowiedziała kontrolę osób przybywających na głosowanie do ambasady w Rydze. Funkcjonariusze sprawdzają, czy obywatele Rosji mają prawo przebywać na terytorium Łotwy.

"Rosja bez Putina" - protesty we Włoszech 

"Wolna Rosja", "Rosja bez Putina", "nie dla wojny" - takie okrzyki wznoszono w niedzielę przed rosyjską ambasadą w Rzymie, do której ustawiła się długa kolejka głosujących. W ten sposób Rosjanie odpowiedzieli na ostatni apel Aleksieja Nawalnego pod hasłem "W samo południe przeciwko Putinowi".

Wielu Rosjan mieszkających we Włoszech przyszło na głosowanie z transparentami i kartkami, na których znalazły się hasła przeciwko Putinowi. Niektórzy śpiewają, słychać cały czas wznoszone okrzyki - takie sceny sprzed ambasady przy rzymskiej via Gaeta opisują włoskie media.

Do komisji wyborczej numer 8118, zorganizowanej w Wiecznym Mieście, długa kolejka zaczęła ustawiać się przed południem. Była to reakcja na ostatni apel lidera antykremlowskiej opozycji Aleksieja Nawalnego, zmarłego 16 lutego w kolonii karnej za kołem podbiegunowym.

We Włoszech głos w rosyjskich "wyborach" prezydenckich, trwających od piątku do niedzieli, można oddawać tylko w niedzielę - oprócz lokalu w ambasadzie w Rzymie, także w konsulatach w Mediolanie, Genui i Palermo.

"Przyjechaliśmy z Neapolu, by zagłosować i zaprotestować. Chcieliśmy być blisko z tymi, którzy podzielają nasze emocje. Nie boję się wejść do ambasady, jesteśmy przecież we Włoszech" - powiedziała dziennikarzom młoda Rosjanka, trzymająca portret Nawalnego.

"Rosja bez Putina" - kartkę z takim hasłem miała starsza kobieta, która na wybory przyszła wraz z wnuczkiem.

Media odnotowują, że w mniejszości byli ci, którzy w kolejce do wyborów wznosili okrzyki z poparciem dla Putina.

Antyputinowska demonstracja w Niemczech

W niedzielę od rana przed ambasadą Rosji w Berlinie gromadziła się bardzo długa kolejka uprawnionych do głosowania. Równolegle z wyborami odbywa się tam demonstracja przeciwników Władimira Putina – poinformował dziennik "Berliner Zeitung". Do protestu wezwała Julia Nawalna, obecna przy lokalu wyborczym w Berlinie.

Przed lokalem wyborczym na terenie rosyjskiej ambasady w Berlinie-Mitte utworzyła się "niezwykle długa kolejka" – podkreślił portal "Berliner Zeitung".

Równolegle z odbywającymi się wyborami, przed ambasadą Rosji organizowana jest demonstracja pod hasłem "Stop Putinowi, stop wojnie, kłamstwom i represjom". Z danych policji wynika, że protest został zarejestrowany na 2 tys. uczestników.

Długa kolejka przed ambasadą mogła mieć związek z protestem, do którego wezwała Julia Nawalna, wdowa po zmarłym w lutym br. w kolonii karnej antykremlowskim opozycjoniście Aleksieju Nawalnym. Wystosowała ona apel do przeciwników Putina o zgromadzenie się o godz. 12 w lokalach wyborczych oraz oddanie głosu przeciwko Putinowi – poprzez wpisanie na karcie do głosowania nazwiska Nawalnego lub zagłosowanie na kandydata innego niż Putin – przypomniał "Berliner Zeitung".

Nawalna była obecna wśród demonstrantów, w kolejce do głosowania. Jak wynika z relacji użytkowników platformy X, została przywitana oklaskami.

"W kolejce rozdawano również małe żółte kaczuszki, symbol ruchu opozycyjnego zapoczątkowanego przez Nawalnego" – dodał "Berliner Zeitung". Demonstranci mieli plakaty z takimi hasłami, jak: "Rosja bez Putina", "Putin to morderca", "#stop wojnie" oraz "#StopPutin". 

Putin ma uzyskać 80 proc.

Niezależny portal Meduza podał w marcu br., powołując się na źródła na Kremlu, że plan władz zakłada wynik ponad 80 proc. głosów dla Putina przy wysokiej frekwencji - od 70 do 80 procent. Według tych źródeł frekwencję ma zapewnić mobilizacja wyborców całkowicie zależnych od państwa: pracowników instytucji budżetowych, zakładów państwowych i dużych firm lojalnych wobec władz. Na nich wywierana jest presja, by przyszli na wybory, przyprowadzając ze sobą kolejne osoby, np. spośród członków rodziny i znajomych. Kreml uważa, że mobilizacja "budżetówki", głosowanie kilkudniowe i DEG udaremnią wszelkie wysiłki opozycji - podała Meduza.

Protest w niedzielne południe

Chodzi przede wszystkim o akcję protestu, do której wezwała Julia Nawalna, wdowa po zmarłym w łagrze przywódcy opozycji Aleksieju Nawalnym. Z emigracji zaapelowała ona do Rosjan, by przyszli do lokali wyborczych 17 marca równo w południe, na znak protestu wobec Kremla. Jeśli gest ten będzie masowy, przeciwnicy władz - zdaniem Nawalnej - zdadzą sobie sprawę, jak dużą grupę stanowią.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl, x.com

#Kiszyniów #Mołdawia

am,mm