Brytyjskie media podają, że już w nocy z wtorku na środę może dojść do militarnej inwazji Rosji na Ukrainę. Tymczasem minister spraw zagranicznych Ukrainy wyraził opinię, że ewentualna inwazja została póki co zatrzymana. „Nam i naszym sojusznikom udało się powstrzymać Rosję przed dalszą eskalacją” – powiedział szef ukraińskiego MSZ Dmytro Kułeba.
Najpierw rzecznik ministerstwa obrony Rosji Igor Konaszenkow poinformował, że po zakończeniu ćwiczeń rosyjskie wojska zaczęły powrót do garnizonów, później tę informację potwierdził szef rosyjskiej dyplomacji Siergiej Ławrow podczas konferencji prasowej z szefem polskiego MSZ Zbigniewem Rauem.
Z kolei brytyjskie media podają, że już w nocy z wtorku na środę może dojść do inwazji na Ukrainę i to w wielu punktach.
Tymczasem minister spraw zagranicznych Ukrainy Dmytro Kułeba ocenił, że udało się powstrzymać Rosję przed dalszą eskalacją, jednak zaznacza, że utrzymuje się duże napięcie wzdłuż granic Ukrainy i Rosja musi wycofać swoje pozostałe siły.
Również rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow potwierdził planowane wycofanie rosyjskich wojsk z pobliża Ukrainy. Szef ukraińskiej dyplomacji podchodzi jednak do tych obietnic z rezerwą.
„Mamy zasadę: nie wierz w to, co słyszysz, wierz w to, co widzisz. Jeśli zobaczymy odwrót, będziemy wierzyć w deeskalację”
- podkreślił Kułeba.
Ponadto Rosja, która zgromadziła ponad 100 tysięcy żołnierzy na swoim terytorium przy granicy z Ukrainą, a także na Białorusi, gdzie odbywają się manewry wojskowe, twierdzi, że „prowokacja” grozi ze strony Ukrainy.