Transakcje zakupu chińskich maseczek ochronnych miały przynieść dwóm politykom z chadeckiej partii CSU, Georgowi Nuessleinowi i Alfredowi Sauterowi, oraz ich trzem partnerom, łącznie 5-6 mln euro prowizji! Tak wynika z ustaleń portali NDR i WDR oraz dziennika "Sueddeutsche Zeitung". Niemcy żyją obecnie aferą maseczkową.
- Prowizja w wysokości 5-6 milionów euro za sprzedaż maseczek w przybliżeniu odpowiada rocznemu dochodowi 100-120 pracowników w Bawarii
- pisze dziennik "Sueddeutsche Zeitung". "Za te pieniądze premier Bawarii Markus Soeder, którego pensja wynosi około 250 tys. euro rocznie, mógłby być opłacany przez 20 lat" - dodaje.
- Beneficjenci pandemii zarobiliby dobrze, gdyby transakcje nie zostały ujawnione z powodu podejrzanego banku w Liechtensteinie i późniejszych dochodzeń prokuratury w Monachium
- wyjaśnia "SZ".
- Wiadomo na razie, że spółka należąca do dzieci Sautera otrzymała 1,2 mln euro, a jego wieloletni kolega partyjny z CSU, Nuesslein, miał otrzymać również 1,2 mln euro (...). Trzy pozostałe osoby biorące udział w transakcjach dotyczących maseczek miały odnieść mniej więcej takie same korzyści. Zostało to potwierdzone przez kilka osób mających wgląd w dochodzenie i te transakcje. Jednak z powodu ingerencji banku i śledczych ostatecznie wypłacono tylko część z kwoty 5-6 milionów
- podaje dziennik, dodając:
"Trzej partnerzy obu polityków CSU to były menedżer firmy sektora przemysłowego, były członek zarządu CSU i prawnik. (Dwaj pierwsi) to starzy znajomi Sautera, który pielęgnuje takie kontakty. W sumie pięciu pośredników pomogło firmie z Hesji sprzedać chińskie maseczki kilku ministerstwom, w tym ministerstwu zdrowia Bawarii"
Według gazety, Sauter dzwonił w zeszłym roku do bawarskiego resortu zdrowia z pytaniem, czy jest on zainteresowany maseczkami ochronnymi.
- Odpowiedź brzmiała: "Tak, prosimy o przesłanie umowy". To było wtedy zadanie Sautera; w końcu jest nie tylko deputowanym, ale i prawnikiem
- pisze "SZ".
Firma Pecom w Szwabii, która jest własnością dzieci Sautera i otrzymała 1,2 mln euro, "przekazała 470 tys. euro na rzecz fundacji charytatywnej w Guenzburgu, kiedy sprawa stała się politycznie gorąca; reszta ma trafić do skarbu państwa".
- Nieco inaczej wygląda sytuacja Nuessleina, deputowanego do Bundestagu, który odszedł z CSU (ale podobnie jak Sauter zachował mandat). Otrzymał on 660 tys. euro za pośrednictwem spółki, której jest właścicielem. Druga transza w wysokości 540 tys. euro została zatrzymana przez bank w Liechtensteinie
- wyjaśnia gazeta.
Afery przekładają się na spadek popularności chadeków. Z najnowszego sondażu wynika, że o ile na początku lutego CDU/CSU miały poparcie rzędu 37 proc., to teraz jest to 28,5 proc.