W ostatnią niedzielę odbył się XIII paryski Marsz Życia. Na Porte Dauphine zebrały się tysiące ludzi, którzy przeszli na Plac Trocadero. W obronie życia w stolicy Francji maszerowała także duża grupa paryskiego Klubu „Gazety Polskiej”. Jego przewodniczący Andrzej Woda mówił, że nasi rodacy byli łatwo rozpoznawalni po ich strojach, byli cały czas pozdrawiani przez innych uczestników, którzy przychodzili, by po prostu porozmawiać oraz twierdzili, że przy Polakach „ładują swoje akumulatory”. Andrzej Woda zwrócił także uwagę na to, że przeważającą liczbę manifestantów stanowili ludzie młodzi. - To pewna nadzieja na przyszłość - dodał.
„Marsz za życiem” wpisał się w atmosferę gorącego okresu protestów we Francji i miał miejsce po dziesiątej już sobocie protestu „żółtych kamizelek”. Hasłem tegorocznego marszu była obrona wolności sumienia, a konkretnie protest wobec zakusów rządu, by usunąć tzw. „klauzulę sumienia”. Pozwala ona lekarzom, położnym i pielęgniarkom na odmowę uczestnictwa przy aborcjach.
Rzecznik tegorocznego marszu Adelaide Pouchol tłumaczyła, że obrona „klauzuli sumienia” ma pokazać, że „lekarze nie są urzędnikami władzy polityczno-medialnej, których można zmusić do zrobienia czegoś, czego nie chcą”. Dla Pouchol niszczenie tej klauzuli to przechodzenie „od cywilizacji do barbarzyństwa”.
Warto dodać, że Adelaide Pouchol jest dziennikarką i w swojej karierze zajmowała się dziennikarstwem śledczym. Udając brzemienną matkę odwiedzała placówki proaborcyjne. Swoje doświadczenia z tych „przygód” w organizacji Planing Familial określiła jako „rażenie prądem”.
Zabijanie nienarodzonych dzieci budzi nadal głęboki sprzeciw wielu Francuzów. Jednak warto dodać, że rząd wykluczył ten temat z tzw. debaty społecznej, którą rozpoczął w ubiegłym tygodniu prezydent Emmanuel Macron.
Liczba aborcji wykonywanych każdego roku we Francji dochodzi do 220 tys. rocznie.