Według agencji UPI, Maduro zaprzeczył udziałowi w handlu narkotykami, określając te zarzuty jako „fake newsy” i przedstawił „przekonujące dane” dowodzące, że Wenezuela jest wolna od produkcji narkotyków. Apelował o zaprzestanie gróźb militarnych oraz zachęcał prezydenta Trumpa do promowania pokoju poprzez dialog.
List został wysłany 6 września po amerykańskich atakach na statki rzekomo zaangażowane w przemyt narkotyków, w wyniku których zginęło kilkunastu Wenezuelczyków, w tym 11 powiązanych z gangiem Tren de Aragua. Biały Dom nie udostępnił jednoznacznych dowodów dotyczących celów tych działań.
Rzeczniczka prasowa Białego Domu, Karoline Leavitt, odrzuciła w poniedziałek argumenty zawarte w liście Maduro. Nazwała je „wieloma kłamstwami” i podkreśliła, że Stany Zjednoczone uznają reżim Maduro za nielegalny oraz pozostają zaangażowane w walkę z handlem narkotykami.
„Sądzimy, że reżim Maduro jest nielegalny, a prezydent wyraźnie pokazał, że jest gotów użyć wszelkich niezbędnych środków, aby powstrzymać nielegalny handel śmiercionośnymi narkotykami prowadzony przez wenezuelski reżim do Stanów Zjednoczonych” – stwierdziła Leavitt.
W niedzielę, zapytany przez dziennikarzy, Trump odmówił potwierdzenia odbioru listu, komentując jedynie: „Zobaczymy, co się stanie z Wenezuelą”.
Administracja w Waszyngtonie oskarżyła Maduro, że jest jednym z największych handlarzy narkotyków na świecie, współpracującym z kartelami w celu zalewania USA kokainą zmieszaną z fentanylem. W sierpniu nagroda za jego aresztowanie została podwojona do 50 milionów dolarów.
Napięcia wzrosły, gdy Ameryka skierowała okręty wojenne do walki z handlem narkotykami, co skłoniło Wenezuelę do przeprowadzenia ćwiczeń wojskowych i mobilizacji milicji.
Grenell, który spotkał się z Maduro kilkukrotnie w tym roku, wezwał ostatnio do deeskalacji. Wyraził nadzieję, że oba kraje „wciąż mogą dojść do porozumienia”, aby uniknąć wojny.