Pod Warszawą i w Kijowie działają centra służb specjalnych USA - oświadczył w piątek Alaksandr Łukaszenka, cytowany przez oficjalną agencję BiełTA. Mówiąc o wydarzeniach na Białorusi, Łukaszenka ocenił: "Dręczą nas". W ubiegłym tygodniu Łukaszenka, odnosząc się do protestów w jego kraju, ocenił, że w akcjach biorą udział "bojówkarze, którzy nigdy nie odstąpią", bo są opłacani m.in. z "funduszy z Litwy, Polski, Ukrainy".
"Zaczęli od blitzkriegu, kwiatki i tak dalej, radykalizacja, strajki. Robotnicy nie poszli. Co robić, jak podtrzymać nastroje protestacyjne, jak iść dalej?"
- powiedział podczas wizyty w przedsiębiorstwie Gomsielmasz.
"USA - utworzyły centrum pod Warszawą, a teraz i w Kijowie"
- uznał. Dodał, że białoruski i rosyjski wywiad "zobaczyły te centra". "Ani jednego Polaka tam nie ma. To tylko terytorium. Tam tylko Amerykanie siedzą - mądrzy, utalentowani, zdolni ludzie" - powiedział.
W ubiegłym tygodniu Łukaszenka, odnosząc się do protestów w jego kraju, ocenił, że w akcjach biorą udział "bojówkarze, którzy nigdy nie odstąpią", bo są opłacani m.in. z "funduszy z Litwy, Polski, Ukrainy". We wtorek podkreślił natomiast, że stanowisko Polski i Litwy wobec Białorusi może przekreślić wiele osiągnięć w stosunkach dwustronnych.
Na Białorusi od 9 sierpnia trwają akcje protestacyjne, których uczestnicy domagają się odejścia Łukaszenki i rozpisania nowych, uczciwych wyborów.
Po potajemnym zaprzysiężeniu Łukaszenki na prezydenta Białorusi 23 września Unia Europejska i USA zadeklarowały, że nie uznają go za prawowitego prezydenta, i wprowadziły sankcje wobec przedstawicieli białoruskiego reżimu.