Wizyta szefa unijnej dyplomacji w ubiegłym tygodniu w Moskwie spotkała się ze zdecydowaną krytyką ze strony ekspertów, polityków i dziennikarzy europejskich. Nie brakowało słów o "kompromitacji" i "zbłaźnieniu się".
W czasie wspólnej konferencji prasowej Borrela i Ławrowa w Moskwie szef rosyjskiej dyplomacji nazwał UE "niewiarygodnym partnerem" i skrytykował USA, co nie wywołało reakcji wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych. Władze Rosji poinformowały też wtedy o wydaleniu trojga dyplomatów – z Polski, Niemiec i Szwecji.
"Agresywnie zaaranżowana konferencja prasowa i wydalenie trojga unijnych dyplomatów podczas mojej wizyty wskazują, że rosyjskie władze nie chciały wykorzystać tej okazji do bardziej konstruktywnego dialogu z UE. (...) Jako UE będziemy musieli wyciągnąć konsekwencje, zastanowić się uważnie nad kierunkiem, jaki chcemy nadać naszym stosunkom z Rosją i zgodnie postępować z determinacją" – napisał po wizycie Borrell na stronie internetowej Europejskiej Służby Działań Zewnętrznych.
"Grać z Rosją na swoich zasadach"
Wiceszef polskiej dyplomacji, Marcin Przydacz mówił na antenie TVP Info o ubiegłotygodniowej wizycie w Moskwie wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych Josepa Borrella i jego wspólnej konferencji z szefem rosyjskiego MSZ Sergiejem Ławrowem.
Przydacz podkreślił, że Polska od samego początku wskazywała na ryzyka, jakie wiążą się z tą wizytą.
- W momencie zatrzymania Aleksieja Nawalnego, w momencie jego procesu, skazania wskazywaliśmy, że to nie jest najszczęśliwszy moment do dyskutowania. Jak widać, rzeczywistość pokazała, że ekspertyza państw regionu Europy Środkowo-Wschodniej ma tutaj swoje głębokie uzasadnienie. Wydaje się, że w Brukseli powinni bardziej wsłuchiwać się w naszą percepcję, w naszą wrażliwość, aniżeli słuchać podszeptów państw, które być może mają nieco inne spojrzenie na Rosję - ocenił.
Wiceminister spraw zagranicznych zwracał też uwagę, że wiele państw Europy Zachodniej myślało, że wizyta Borrella w Moskwie będzie jakiegoś rodzaju krokiem naprzód w relacjach europejsko-rosyjskich.
- Ta przesadna otwartość ze strony europejskiej jest postrzegana przez Rosję jako słabość, a nie jako gotowość do rozmowy. Tę słabość - mam wrażenie - minister Sergiej Ławrow w sposób bezwzględny stara się wykorzystać
- mówił Przydacz.
Jego zdaniem, UE powinna rozmawiać z Rosją na swoich zasadach, z perspektywy dużego, silnego organizmu gospodarczego i politycznego.
"To nie powinno mieć miejsca"
O wizytę Borrella w Moskwie pytany był dziś w TVP Info także rzecznik rządu, Piotr Müller.
- To jest sytuacja, która nie powinna mieć miejsca. Pamiętajmy o tym, że w tym samym czasie, gdy pan Borrell był w Moskwie, wydalano pracowników dyplomacji krajów UE. To jest sytuacja absolutnie skandaliczna, sytuacja, która nie ma analogicznej chyba w historii ostatnich lat, jeśli chodzi o relacje dyplomatyczne między Rosją a UE
– powiedział Müller.
Zwrócił uwagę, że Borrell jest obecnie "krytykowany dosyć powszechnie w UE, co wiemy, nie zdarza się zbyt często, czyli naprawdę sytuacja już jest tak widoczna pod kątem złamania wszelkich zasad, że nawet kraje Europy Zachodniej tu są zbulwersowane sytuacją".
- My również uważamy, że to było niepotrzebne legitymizowanie działań Rosji i takie działania nie powinny być podejmowane. Ostrzegaliśmy przed tym, apelowaliśmy o to, by taka wizyta w tej formule się nie odbywała – zaznaczył rzecznik rządu.
Rosja uważnie śledzi Borrella
- Bardzo uważnie śledzimy wypowiedzi pana Borrella. Przede wszystkim (...), rozmowy w Moskwie miały o wiele szerszą treść niż tylko jeden temat, o którym wspomniano - kogo oni (tj. kraje UE) popierają - powiedział dzisiaj rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow, komentując wypowiedzi Borrella na temat możliwości nowych sankcji unijnych wobec Rosji. Dodał następnie: "oni popierają osobę skazaną".
Rzecznik Kremla odniósł się w ten sposób do opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, który decyzją sądu ma odbyć wyrok w kolonii karnej. Borrell zapowiedział po piątkowej wizycie w Moskwie, że Unia będzie wspierać Nawalnego.
Według Pieskowa podczas rozmów szefa UE z przedstawicielami Rosji mowa była o tym, że "mimo nadmiernego potencjału problemów w naszych relacjach, powinno być w nich także miejsce dla dialogu". Rzecznik zapewnił, że również Borrell się za tym opowiadał.
Przedstawiciel Kremla ponownie oskarżył kraje UE, iż to one po kryzysie ukraińskim "poszły drogą minimalizowania dialogu z Moskwą"