Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Świat

Ukraina szykuje się do wojny? Relacja z Kijowa: Na ulicach nie widać paniki

W Kijowie nie widać, by zagrożenie rosyjskim atakiem zmieniło codzienne życie mieszkańców. Działa transport publiczny, lokale gastronomiczne są pełne gości, a na ulicach i w przejściach podziemnych, tak jak wcześniej, można posłuchać ulicznych grajków. Działają kina, restauracje są pełne gości, a w sklepach nie brakuje towarów. Sami mieszkańcy przyznają, że na razie nie prowadzą jeszcze żadnych przygotowań, jednak coraz więcej rozmów zdominowanych jest przez jeden temat – możliwa eskalacja konfliktu z Rosją.

Autor:

Na ulicach Kijowa w dalszym ciągu dostrzec można sporą grupę zagranicznych turystów. Otwarte są kina, teatry, muzea, zabytki... Obok pomnika Matki Ojczyzny ludzie jak zwykle robią sobie zdjęcia i spacerują. Na skwerze w pobliżu Pałacu Ukraina dzieci korzystają ze śnieżnej pogody i zjeżdżają z górki. Ukraińskie władze, w tym prezydent Wołodymyr Zełenski, apelują do mieszkańców kraju o spokój. Sam szef państwa w ubiegłotygodniowej odezwie wezwał Ukraińców, by nie biegli do sklepów, nie wykupowali kaszy gryczanej ani zapałek, a także, by nie wypłacali panicznie pieniędzy z banków.

Apele najwyraźniej zostały wysłuchane, ponieważ na razie nie zaobserwowano, aby jakieś towary były masowo wykupowane przez mieszkańców. Zazwyczaj w sytuacjach kryzysowych na Ukrainie w pierwszej kolejności z półek znika kasza gryczana. We wtorek w sklepach spożywczych w pobliżu głównego dworca kolejowego w Kijowie nie brakuje żadnych podstawowych towarów, a półki są pełne różnych rodzajów kaszy. Klienci nie robią zakupów na zapas.

Ukraińcy świadomi ryzyka

Względny spokój, który można zaobserwować w Kijowie nie oznacza jednak, że mieszkańcy Ukrainy nie są świadomi potencjalnego zagrożenia. Mieszkańcy miasta, z którymi rozmawiali reporterzy Polskiej Agencji Prasowej, podkreślają, że wiedzą o ryzyku eskalacji, słyszeli o rosyjskich wojskach przy granicy, ale, jak zaznaczają, żyją w mniejszym lub większym poczuciu zagrożenia od 2014 roku, więc obecna sytuacja nie wywołuje u nich paniki. Zwracają uwagę, że odczuwają niepewność, ale nie mają wpływu na to, co się wydarzy, więc zajmują się swoimi sprawami. Nie prowadzą też żadnych specjalnych przygotowań na wypadek ataku. Zaznaczają jednak np., że w związku z sytuacją bezpieczeństwa, ale też z uwagi na pandemię Covid-19, nie rezerwują z długim wyprzedzeniem wypoczynku za granicą.

Nie oglądam ani nie czytam wiadomości, nie interesuję się polityką, więc podchodzę do tego neutralnie. Moja mama ani znajomi też się nie obawiają.
- mówi koło dwudziestoletnia baristka Wika.

We wtorek wokół dworca kolejowego jak zawsze widać wielu podróżnych z bagażami, przy wejściu do budynku są osoby namawiające do wzięcia od nich taksówki, skądś dobiega melodia ukraińskiego hymnu państwowego. W poczekalni około pięćdziesięcioletnia kobieta proponuje ludziom, by wymienili u niej walutę, w tym złotówki, a z głośników słychać komunikaty dotyczące tego, by nie zostawiać bagażu bez opieki i nie kupować biletów od postronnych osób.

W związku z obecną sytuacją zaobserwowano już spadek napływu turystów. Wiele osób z zagranicy pisze do nas na czacie, pytają o te zagrożenia. Niektóre ambasady nie rekomendują wyjazdów na Ukrainę
- przyznaje w rozmowie z Dmytro, przedstawiciel punktu informacyjnego na kijowskim dworcu kolejowym.

Z opublikowanych w poniedziałek rezultatów badania Kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Socjologii (KMIS) wynika, że niemal połowa Ukraińców uważa inwazję Rosji na Ukrainę za realne zagrożenie, a prawie 40 proc. nie wierzy w taki rozwój wydarzeń.
 

Autor:

Źródło: niezalezna.pl, PAP

Wesprzyj niezależne media

W czasach ataków na wolność słowa i niezależność dziennikarską, Twoje wsparcie jest kluczowe. Pomóż nam zachować niezależność i kontynuować rzetelne informowanie.

* Pola wymagane