"Barbarzyństwo" - tak zamordowanie 22-letniej kobiety z niemieckim i izraelskim obywatelstwem porwanej przez terrorystów z Hamasu określił kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Niestety, nie potwierdziły się doniesienia o możliwym pobycie Shani Louk w szpitalu. Kobieta została brutalnie zamordowana.
22-letnia Shani Louk była jedną z osób uprowadzonych z festiwalu muzycznego, który odbywał się 7 października na wolnym powietrzu przy granicy ze Strefą Gazy. Palestyński Hamas sforsował granicę i zaatakował zbrojnie cywilów. Wielu uczestników festiwalu zostało zabitych na miejscu, niektórych uprowadzono. Kobieta została rozpoznana na nagraniu umieszczonym przez terrorystów w mediach społecznościowych.
Kanclerz Niemiec oficjalnie zareagował na zamordowanie Shani Louk przez terrorystów. "To pokazuje całe barbarzyństwo stojące za atakiem Hamasu" - powiedział Scholz podczas swojej podróży do Afryki w Lagos w Nigerii.
- Hamas musi zostać pociągnięty do odpowiedzialności - podkreślił kanclerz, cytowany przez portal dziennika "Welt". - Izrael ma prawo bronić się przed Hamasem. Nie ma żadnego usprawiedliwienia dla tego morderstwa.
Śmierć Shani Louk potwierdził także prezydent Izraela Isaac Herzog. - Z przykrością muszę poinformować, że otrzymaliśmy wiadomość, że potwierdzono, że Shani Louk została zamordowana i nie żyje - stwierdził prezydent, dodając, że "barbarzyńcy odcięli jej głowę".
Rodzina o śmierci Shani dowiedziała się już oficjalnie - wykonano badania DNA, które potwierdziły, że znalezione szczątki należą do Niemki.
Ojciec zamordowanej kobiety cieszył się z niedawnych doniesień, jakoby Louk przebywała w szpitalu. Niestety, okazały się one nieprawdiwe. "Wiemy, że nie żyje, wiemy, że nie cierpiała, wiemy też, że przed przybyciem morderców tańczyła, była szczęśliwa, szalała z przyjaciółmi wokół niej i dobrze się bawiła" - powiedział.
Matka zamordowanej kobiety podkreśliła, że czuje smutek, bo nie ma szans, by zobaczyła córkę żywą, ale przynajmniej ma pewność, co się stało z Shani.