Po śmierci dwóch mężczyzn w Przewodowie niemiecka minister obrony Christine Lambrecht zaproponowała rozmieszczenie na terytorium Polski należących do Bundeswehry systemów Patriot. Jak donoszą jednak media, oferta nie powinna być traktowana poważnie. Szefowa resortu, miała nawet nie omówić przekazania "ostatniej zdolności do obrony własnej przestrzeni powietrznej" z niemieckim wojskiem.
Jak informuje gazeta "Welt am Sonntag" propozycja Christine Lambrecht w sprawie rozmieszczenia niemieckich systemów Patriot w Polsce nie została skonsultowana z wojskiem. "Kierowała się tu radami swoich konsultantów ds. PR" - piszą dziennikarze. Sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała po jej odpowiedzi na propozycję szefa polskiego ministerstwa obrony.
Przypomnijmy, że Mariusz Błaszczak na ofertę minister obrony Niemiec odpowiedział, że lepiej byłoby, aby Patrioty zostały ustawione na terytorium Ukrainy, przy granicy z Polską. Niemiecka polityk oceniła wówczas, że takie działanie musiałoby zostać skonsultowane z władzami NATO. Innego zdania jest jednak Sekretarz generalny Sojuszu Północnoatlantyckiego Jens Stoltenberg, który stwierdził, że dyskusja nie jest konieczna i sprawa zależy od "decyzji narodowej".
To właśnie Lambrecht będzie musiała jakoś wybrnąć z tej sytuacji
- podkreśla gazeta.
Dziennikarze "Welt am Sonntag" zwracają uwagę, że wpadek niemieckiej minister jest więcej. "Czasem wykorzystuje samoloty Bundeswehry do rodzinnych wycieczek, potem wykłada o strzelających w powietrze lufach czołgów albo zobowiązuje swoich trzygwiazdkowych generałów, by nie mówili publicznie o wciąż fatalnej sytuacji sprzętowej" - czytamy w tekście.
"Skutek jest taki, że według ankieterów Ipsos tylko 10 proc. Niemców jest zadowolonych z jej pracy, a 47 proc. jest przeciwnego zdania. To najgorszy wynik w całym rządzie"
- podkreśla gazeta.
Zdaniem autorów tekstu, niepowodzenia minister są powodem, dla którego kanclerz Olaf Scholz coraz bardziej ingeruje w codzienne sprawy resortu obrony.