Joe Biden w odpowiedzi na pytanie - czy rozważa wycofanie rotacji wojsk USA na obszarze byłego Układu Warszawskiego, odparł:
"Nie zrobimy tego. W rzeczywistości zwiększymy naszą obecność w Polsce, Rumunii i innych krajach, jeśli Rosja zdecyduje się na inwazję. Bo mamy święte zobowiązanie, by bronić tych krajów. One są częścią NATO."
- powiedział prezydent.
Większe sankcje?
"Ponowna inwazja na Ukrainę będzie katastrofą dla Rosji; Putin nigdy nie widział takich sankcji, jakie mu obiecałem"
- oznajmił.
Dodał, że państwa NATO są zjednoczone w determinacji, by nałożyć koszty na Moskwę.
"Koszt wejścia na Ukrainę, jeśli chodzi o fizyczną utratę życia ludzi po stronie rosyjskiej będzie ogromny. Oni będą w stanie zwyciężyć, ale (...) w krótkim, w średnim i długim okresie zapłacą za to wysoką cenę (...) myślę, że będzie tego żałował"
- powiedział Biden.
Przyznał jednak, że typ sankcji będzie zależał od skali agresji Rosji.
Dodał, że "nie kupuje" narracji o braku jedności NATO wobec rosyjskiej agresji. Biden ocenił, że nie wie, co zrobi Putin, ale "pewnie będzie musiał coś zrobić" w obliczu koncentracji ogromnej liczby wojsk przy granicach z Ukrainy.
"Istnieją różnice wewnątrz NATO co do nałożenia sankcji na Rosję"
- powiedział prezydent USA. Jak dodał, różnice dotyczą tego, co zrobić w zależności od skali agresji Rosji przeciwko Ukrainy.
"To bardzo ważne, by wszyscy w NATO byli na tym samym stanowisku. Dlatego spędzam nad tym dużo czasu i tak, są różnice w NATO, dotyczące tego co państwa są w stanie zrobić, w zależności od tego, co się stanie"
- powiedział Biden.
Dodał, że poważne sankcje przeciwko Rosji odbiją się także negatywnie na amerykańskiej i europejskiej gospodarce.
Prezydent stwierdził, że choć skala ewentualnej agresji ma znaczenie, to "jeśli rosyjskie siły przekroczą granicę zabijając ukraińskich żołnierzy, myślę że to zmieni wszystko".