Nowy król naprawdę musi stanąć na wysokości zadania. Choć z początku miałem mieszane uczucia co do tego, jakim będzie władcą, to myślę jednak, że sobie poradzi – miał w końcu bardzo długi okres, aby przygotować się do rządów
– powiedział korespondentowi polskich mediów Paul, spotkany na południowym brzegu Tamizy.
"Karol jest naszym królem i kropka - zamierzam to uszanować. Z niecierpliwością czekam na to, w jaki sposób będzie reprezentował nasz kraj" – dodał.
Nowy monarcha zanotował olbrzymi wzrost poparcia po wstąpieniu na tron. Liczba Brytyjczyków, którzy uważają, że Karol będzie dobrym królem, niemal podwoiła się w porównaniu z badaniami przeprowadzonymi w marcu. Wówczas twierdziło tak tylko 39 proc. ankietowanych; 31 proc. było zdania, że Karol nie spełni oczekiwań, a aż 30 proc. nie miało zdania w tej sprawie.
We wrześniu, tuż po śmierci królowej Elżbiety, słupki poparcia dla nowego króla wprost wystrzeliły: aż 63 proc. uważa, że Karol będzie dobrym monarchą i tylko 15 proc. ankietowanych jest przeciwnego zdania, a 22 proc. nie potrafi jasno określić swojego stanowiska .
Jednak problemy, przed którym stoi korona, są dużo głębsze, a sondaż przeprowadzony w trakcie trwania żałoby po śmierci Elżbiety II może być mylący. Jak twierdzi Sunder Katwala, założyciel think tanku British Future, monarchia powinna obawiać się trzech rzeczy: Szkocji, mniejszości etnicznych i młodych ludzi.
"W Szkocji mniej niż połowa mieszkańców jest za zachowaniem monarchii. W Wielkiej Brytanii popiera ją tylko 40 proc. młodych osób w wieku 18-24 lat i 37 proc. przedstawicieli mniejszości etnicznych" – pisze dziennik "Guardian".
Jednak młodzi Brytyjczycy, z którymi udało się porozmawiać korespondentowi, z reguły wierzą w nowego króla i w samą monarchię.