Kilku tłumaczy, którzy pracowali dla Holandii, ale nie udało się ich ewakuować i pozostali w Afganistanie, otrzymało wezwania do sądu talibów. M.in. za „hańbiącą pracę dla brudnych pieniędzy cudzoziemców”.
„Obawiamy się o bezpieczeństwo naszych rodzin”
– mówią tłumacze, którzy ukrywają się od czasu przejęcia władzy przez talibów. Większość z nich udało się ewakuować do Holandii.
Z informacji, jaką holenderski rząd przekazał parlamentarzystom w ubiegłym tygodni wynika, że w Afganistanie zostało prawdopodobnie dwudziestu dwóch tłumaczy wraz z rodzinami.
Na adresy zamieszkania niektórych współpracujących z holenderską armią tłumaczy przyszły ostatnio wezwania do sądu. Portal NOS otrzymał kopię jednego z nich.
Kontrolowany przez talibów sąd wzywa jednego z tłumaczy do stawienia się przed sędzią w związku z „hańbiącą pracę dla brudnych pieniędzy cudzoziemców”.
W wezwaniu znajduje się groźba surowej kary za niestawienie się przed wymiarem sprawiedliwości dla rodziny wezwanego, ponieważ "ona również ponosi odpowiedzialność za twoje czyny” i „zostaną surowo ukarani jako lekcja dla innych zdrajców”.
Wkrótce po przejęciu kontroli nad stolicą talibowie zapewniali, że obywatele Afganistanu, którzy współpracowali z siłami międzynarodowymi, otrzymają powszechną amnestię.