Kolejne dni będą trudne, a warunki poprawią się prawdopodobnie dopiero w czwartek - poinformował grecki premier Kyriakos Micotakis we wtorek podczas posiedzenia rządu, gdy temperatura w wielu miejscach kraju ponownie sięgnęła 40 stopni Celsjusza.
- "W obliczu tego, przed czym stoi cała planeta, zwłaszcza Morze Śródziemne, które jest gorącym punktem zmian klimatycznych, nie ma magicznego mechanizmu obronnego, gdyby istniał, wdrożylibyśmy go” - powiedział Micotakis, na początku wtorkowego posiedzenia rządu, poświęconego pożarom, z którymi od tygodnia zmaga się Grecja.
Premier odniósł się do opublikowanego przez naukowców raportu mówiącego, że wywołane przez człowieka zmiany klimatyczne odegrały "absolutnie przytłaczającą" rolę w ekstremalnych falach upałów, które w lipcu pustoszą Amerykę Północną, południową Europę i Chiny.
Na Rodos we wtorek prokuratura wszczęła dochodzenie w sprawie przyczyn pożarów oraz gotowości i reakcji na nie greckich władz - poinformowała agencja Reutera.
Dotychczas ogień strawił około 10 procent wyspy i nadal przemieszcza się w głąb lądu, podpalając górskie obszary leśne, w tym część rezerwatu przyrody. Greckie media informuja o zdesperowanych mieszkańcach, którzy z mokrymi ręcznikami na szyjach, łopatami próbują ugasić płomienie zbliżające się do ich domów.
Z pożarami we wtorek zmaga się również Kreta postawiona w stan wysokiej gotowości.