GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Eurokraci chcą zemsty na Węgrzech

Zemstą na Węgrzech nazwał dziś projekt rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie Węgier sekretarz stanu ds. komunikacji w węgierskim Ministerstwie Spraw Zagranicznych Tamas Menczer. Eurourzędnicy chcą uruchomienia wobec Budapesztu art. 7, tego samego którym grożą Polsce.

Marcin Pegaz/Gazeta Polska

Menczer oświadczył w telewizji M1, że w projekcie są kłamstwa i zawarto w nim „stare sprawy”, które już dawno zostały zamknięte na różnych forach Unii Europejskiej.

Komisja Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE (LIBE) opowiedziała się w czerwcu za uruchomieniem art. 7 unijnego traktatu wobec Węgier. W przegłosowanym przez nią dokumencie podkreślono, że na Węgrzech „istnieje poważne ryzyko naruszenia praworządności”. Z tego powodu eurodeputowani chcą, by Parlament Europejski zwrócił się do Rady UE, czyli krajów członkowskich, o uruchomienie wobec Węgier art. 7.

Powodem zgłoszenia rezolucji były zarzuty o podważanie przez rząd Viktora Orbana niezależności sądownictwa, wolności prasy i podstawowych praw obywateli, ale lista zarzutów w ostatnich miesiącach się wydłużyła. W czerwcu parlament Węgier przyjął poprawkę do konstytucji przewidującą, że w kraju nie wolno osiedlać obcej ludności, o ile osoby te nie mają prawa pobytu i swobodnego przemieszczania się. Przegłosowano też pakiet ustaw antyimigranckich, nazwany przez rząd „Stop Soros” w nawiązaniu do amerykańskiego finansisty, któremu władze Węgier zarzucają działania na rzecz sprowadzenia do Europy milionów imigrantów.

Według Menczera obecna Komisja Europejska i Parlament Europejski nie mają legitymacji politycznej, by osądzać Węgry, bo rząd węgierski odnośnie do imigracji reprezentuje interesy oraz poglądy Węgrów i Europejczyków.

Oświadczył, że KE i PE powinny reprezentować Europejczyków, jest więc dziwne, że chcą ukarać Węgry i rząd węgierski, które reprezentują je zamiast nich.

Rząd węgierski – jak podkreślił – uważa, że źródłem władzy jest lud, a tymczasem różne fora UE nie w pełni podzielają pogląd, że należy reprezentować ludzi. Dlatego rząd Węgier oczekuje, że obecne KE i PE nie będą już podejmować przełomowych decyzji, jako że wiosną 2019 r. odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego i mieszkańcy zdecydują, jakiej przyszłości chcą dla Europy

– zaznaczył.

Według sekretarza stanu europejscy politycy podzielili się na dwa obozy.

Grupa popierająca imigrację i określająca się jako progresywna, na której czele stoi prezydent Francji Emmanuel Macron, uważa bezpieczeństwo oraz kulturę europejską i chrześcijańską za element przeszłości i sądzi, że Europa dotarła do kresu swej historii i może się dalej rozwijać tylko w taki sposób, że stworzy społeczeństwa wymieszane z imigrantami

– powiedział.

Natomiast grupa, której przewodzą premier Orban i minister spraw wewnętrznych Włoch Matteo Salvini, chce zatrzymać imigrantów i pragnie ochronić Europę dla Europejczyków

– oznajmił.

Prasa węgierska poinformowała w piątek, że Orban weźmie udział w sesji plenarnej Parlamentu Europejskiego 11 września, na której będzie omawiany projekt rezolucji PE w sprawie Węgier.

Art. 7 Traktatu o UE stanowi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej Rada UE może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych. Decyzja w tej sprawie, podejmowana przez kraje większością czterech piątych, nie wiąże się jeszcze z sankcjami, ale jest krokiem na drodze do nich. Ewentualne podjęcie decyzji o sankcjach wymaga jednomyślności państw UE.

 

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#artykuł 7 #PE #Węgry

redakcja