Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Debata prezydencka w Mołdawii

W Mołdawii odbyła się deabata przed drugą turą wyborów prezydenckich. W trakcie wydarzenia walcząca o reelekcję Maia Sandu nazwała swojego oponenta Alexandra Stoianoglo "koniem trojańskim".

Maia Sandu
Maia Sandu
European People's Party - wikimedia.commons.org; CC BY 2.0 [https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/]
"Wiemy, kto kryje się za +koniem trojańskim+ (Moskwy - red.). To debata o dwóch alternatywach dla Mołdawii: stagnacja lub rozwój, stabilność przeciwko niestabilności"

– mówiła Sandu na początku debaty.

Niedzielna debata odbyła się przed zaplanowaną na 3 listopada drugą turą wyborów prezydenckich, w której zmierzą się kandydaci. Sandu w pierwszej turze, 20 października, uzyskała 42,49 proc. poparcia, a Stoianoglo - 26,95 proc.

Stoianoglo, pochodzący z autonomicznego regionu Gagauzji były prokurator generalny, którego poparli prorosyjscy socjaliści, przekonywał, że jego program to rozwój gospodarczy, modernizacja kraju, powrót migrantów zarobkowych i dobre relacje "ze wszystkimi partnerami", w tym z Ukrainą, Rosją i Chinami. Podkreślił, że jest zwolennikiem europejskiego kursu Mołdawii i gotów jest zapewnić to na piśmie. Jednocześnie tłumaczył, że referendum unijne zbojkotował, bo, jak twierdził, służyło ono "politycznym celom Sandu".

"Sandu skupiła się na prezentowaniu Stoianoglo jako +konia trojańskiego+ Moskwy. (...) Podkreślała też nieefektywność Stoianoglo jako prokuratora generalnego (2019-2021)"

– analizuje na platformie X ekspert Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW) Kamil Całus.

Sandu, jak zauważył Całus, próbowała też pokazać, że promowana przez Stoianoglo narracja "centrowa" (dobre relacje ze wszystkimi, w tym – z Kremlem) jest z góry skazana na niepowodzenie - choćby dlatego, że Ukraina postrzega go jako "rękę Moskwy".

"Stoianoglo natomiast, z jednej strony, skupiał się na budowaniu wizerunku proeuropejskiego, choć właśnie +centrowego+ polityka, a z drugiej próbował prezentować Sandu jako nieefektywną, niekompetentną i nie dbającą o prawa mniejszości (wbrew europejskiej praktyce)"

– ocenił Całus.

Według eksperta politycy powtórzyli "znane już wszystkim Mołdawianom argumenty", ale Stoianoglo wypadł gorzej jako słabszy mówca.

"Był niepewny. Na poziomie mowy ciała, +vibe-u+, charyzmy - zdecydowanie wygrała Sandu. Widać było wyraźnie jej polityczne doświadczenie (...) i lepszą niż w przypadku Stoianoglo znajomość języka rumuńskiego"

– wyliczył Całus.

Tylko niewielka część debaty odbyła się w języku rosyjskim i to właśnie tutaj Sandu wypadła gorzej.

W przeprowadzonym równolegle z wyborami prezydenckimi referendum, dotyczącym wpisania eurointegracji do konstytucji, odpowiedź "tak" wybrało - według wstępnych wyników podanych przez Centralną Komisję Wyborczą (CEC) - 50,35 proc. głosujących. Wcześniejsze sondaże mówiły o poparciu dla referendum na poziomie 55 proc. (bez uwzględnienia głosów diaspory, które, według szacunków, miały ten wynik podnieść do ponad 60 proc.).

W ocenie analityków na wynik wyborczy oraz na nastroje społeczne w Mołdawii wpływają nasilona kampania dezinformacyjna ze strony Rosji oraz jej sojuszników, a także bezpośrednia ingerencja w wybory i przekupywanie wyborców na bezprecedensową skalę. Zarówno kampanie dezinformacyjne, jak i dziesiątki milionów dolarów, przeznaczane na przestępczą ingerencję w wybory, stanowią poważne zagrożenie w kontekście drugiej tury oraz przyszłorocznych wyborów parlamentarnych.

 



Źródło: PAP, niezalezna.pl

#Mołdawia #wybory prezydenckie

mm