Rząd Czech zdecydował o wydaleniu z kraju dwóch rosyjskich dyplomatów. Decyzja ma związek z informacjami o przyjeździe do Pragi osoby z paszportem dyplomatycznym, która miała mieć przy sobie silną truciznę. Okazało się, że rosyjski dyplomata fałszywie oskarżył swego kolegę wobec czeskich tajnych służb, jednak Czesi na wszelki wypadek postanowili obu Rosjan wydalić. - Republika Czeska nie może tolerować podobnych wypadków na swoim terytorium - poinformował dziś premier Andrej Babisz.
Media ustaliły, że decyzję o wydaleniu Rosjan podjęto po porannym spotkaniu Babisza, ministra spraw zagranicznych Tomasza Petrziczka, ministra spraw wewnętrznych Jana Hamaczka oraz szefa czeskiego kontrwywiadu, Informacyjnej Służby Bezpieczeństwa (BIS), Michala Koudelki.
Ma to związek z informacjami, które w kwietniu br. uzyskały służby specjalne na temat przyjazdu do Pragi osoby z paszportem dyplomatycznym, która rzekomo miała przy sobie silną truciznę - rycynę. W konsekwencji trzech samorządowców otrzymało ochronę policyjną.
Jak podkreślali w piątek premier i szef MSZ, informacja ta była nieprawdziwa i była wynikiem sporów między pracownikami ambasady rosyjskiej w Pradze. Jeden z nich fałszywie oskarżył kolegę wobec czeskich tajnych służb; jak podkreślił Petrziczek, świadczą o tym przedstawione przez BIS dowody.
Według Babisza incydent zaszkodził stosunkom czesko-rosyjskim oraz doprowadził do niepotrzebnego i nieuzasadnionego obciążenia czeskich służb bezpieczeństwa.
Republika Czeska nie może tolerować podobnych wypadków na swoim terytorium
- podkreślił premier.
Petrziczek powiedział, że czeska dyplomacja próbowała w dyskretny sposób rozwiązać tę kwestię, jednak strona rosyjska nie pozostawiła innego wyjścia jak wydalić dwóch dyplomatów. Minister podkreślił, że Czechy podjęły taką decyzję, zdając sobie sprawę, że ze strony rosyjskiej dojdzie do podobnego kroku w ramach retorsji.
Ambasada Federacji Rosyjskiej uznała wydalenie dyplomatów za nieprzyjazny krok, który - jak podkreśliła - od samego początku związany był z nieprawdziwymi zarzutami w mediach.
O pojawieniu się na lotnisku w Pradze dyplomaty rosyjskiego z podejrzaną przesyłką informował tygodnik „Respekt”. Ujawnił on, że policyjną ochronę dostali: burmistrz Pragi Zdeniek Hrzib, który m.in. doprowadził do przemianowania placu, przy którym mieści się ambasada Rosji, na plac Borysa Niemcowa, zabitego w 2015 roku antykremlowskiego opozycjonisty; starosta jednej z dzielnic Pragi Ondrzej Kolarz, który zadecydował o zdemontowaniu pomnika sowieckiego marszałka Iwana Koniewa; oraz inny praski starosta Pavel Novotny, który upamiętnił tablicą współpracującego z Wehrmachtem rosyjskiego generała Andrieja Własowa, którego żołnierze w maju 1945 r. stanęli po stronie praskich powstańców.
4 marca Siergiej Skripal, były oficer rosyjskiego wywiadu wojskowego, i jego córka Julia trafili do szpitala w stanie krytycznym, gdy znaleziono ich nieprzytomnych na ławce w centrum handlowym w Salisbury na południowym zachodzie Anglii. W toku śledztwa brytyjskie władze uznały, że zostali oni zaatakowani opracowanym za czasów ZSRR bojowym środkiem trującym typu Nowiczok.
Czechy w geście solidarności z Wielką Brytanią wydaliły trzech rosyjskich dyplomatów w reakcji na otrucie w tym kraju byłego rosyjskiego podwójnego agenta Siergieja Skripala; o atak rząd w Londynie oskarża rosyjski wywiad wojskowy.
Próba zabójstwa Skripala wywołała największy kryzys w relacjach Wielkiej Brytanii z Rosją od zakończenia zimnej wojny.