Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Czas na Fort Trump. Piotr Grochmalski o Amerykanach w Polsce

Wybierając Karola Nawrockiego na prezydenta Polski, mądrze zainwestowaliśmy w nasze wspólne bezpieczeństwo. Będzie kontynuatorem atlantyckiej polityki prof. Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudy oraz wzmocni nasze relacje z USA. W sytuacji naszego zagrożenia tylko Stany Zjednoczone dysponują odpowiednim zbrojnym potencjałem i polityczną wolą szybkiego udzielenia nam wsparcia. Symbolem mocniejszej obecności militarnej Stanów Zjednoczonych będzie Fort Trump, w przyszłości największa i najważniejsza amerykańska baza wojskowa na wschodniej flance NATO. Wzmocni ona nasze bezpieczeństwo, ale też podkreśli strategiczną rolę Polski w całym obszarze Europy Środkowej i Trójmorza - pisze Piotr Grochmalski w "Gazecie Polskiej".

Prezydent USA nie ukrywał, że wierzy, iż Polacy dokonają trafnego wyboru swej przyszłości. Gdy symbolicznie, w Dzień Flagi Rzeczpospolitej, 2 maja 2025 roku, Trump przyjął w Gabinecie Owalnym Karola Nawrockiego, dobitnie stwierdził: „You will win” („Zwyciężysz”). Gdy jego prognoza stała się faktem, przywódca Stanów Zjednoczonych 3 czerwca, we wtorek rano (czasu polskiego), napisał na swojej platformie społecznościowej: „Sojusznik Trumpa wygrał w Polsce, wywołując szok w całej Europie”. Przytoczył też klarowny komentarz amerykańskiego nadawcy Newsmax. „Gratulacje dla Polski, wybraliście Zwycięzcę”. W odpowiedzi Nawrocki na platformie X napisał:  „Dziękuję Panie Prezydencie. Silny sojusz z USA, a także partnerstwo oparte na ścisłej współpracy są moimi priorytetami”. Zaledwie kilka miesięcy wcześniej, 14 lutego 2025 roku,  prezydent Andrzej Duda, po rozmowach z szefem Pentagonu Petem Hegsethem, stwierdził, że głęboko wierzy, iż Fort Trump powstanie w Polsce. Upór, konsekwencja i cierpliwość prezydentów Kaczyńskiego i Dudy mogą doprowadzić do tego celu, który byłby już udziałem Nawrockiego. 

Reklama

Punkt zwrotny

A przecież, gdy przystępowaliśmy do NATO w 1999 roku, przez długie lata byliśmy traktowani jako członek Sojuszu drugiej kategorii. Wojska USA pojawiały się u nas sporadycznie przy okazji ćwiczeń. Wielką szansą na utworzenie pierwszej stałej ich bazy w Polsce była propozycja Busha juniora zbudowania w Redzikowie elementu Tarczy Antyrakietowej. Ale Niemcy byli przeciwni. Ostatecznie ekipa Tuska utopiła ten projekt, który później został zrealizowany jedynie na obszarze USA (obecny system w Redzikowie ma inny charakter i radykalnie mniejsze znaczenie strategiczne). Punkt zwrotny nastąpił po aneksji Krymu przez Rosję 18 marca 2014 roku. Już wówczas USA pokazały swoją sprawczość  i szybkość, z jaką zareagowały. Rozpoczęły operację Atlantic Resolve (OAR) i Europejską Inicjatywę Odstraszania, rozmieszczając rotacyjne siły w Polsce i na wschodnich flankach. Już 30 kwietnia 2014 roku żołnierze armii Stanów Zjednoczonych zostali przerzuceni do Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Co ważne – wszystko odbyło się  na zasadzie dwustronnej, a nie jako część szerszej akcji NATO. Siły składały się z czterech kompanii liczących około 150 żołnierzy ze 173. BCT z Vicenzy we Włoszech i wspierających JTAC (Joint Terminal Attack Controller) Sił Powietrznych z 2. ASOS (Eskadry Operacji Wsparcia Powietrznego) z Vilseck w Niemczech. Wojska były transportowane z pomocą  37. Eskadry Transportowej USAF z bazy lotniczej Ramstein w FRN. Cztery kompanie były rotowane co 90 dni  aż do końca 2014 roku, gdy wprowadzono bardziej rozbudowaną wersję operacji Atlantic Resolve. Po zwycięstwie wyborczym Dudy i obozu Zjednoczonej Prawicy w 2015 roku zaczęliśmy intensywnie zabiegać o trwałą obecność amerykańskich wojsk w Polsce. Do szczytu NATO w Warszawie w 2016 roku w Orzyszu, w pobliżu Przesmyku Suwalskiego, rozlokowana była dowodzona przez USA Grupa Bojowa NATO w sile tysiąca żołnierzy, a przy zachodniej granicy z Niemcami – rotacyjna amerykańska Brygada Pancerna (około 3 tys. żołnierzy). Podczas warszawskiego szczytu NATO stworzono również cztery wielonarodowe grupy bojowe Enhanced Forward Presence na wschodniej flance, w tym grupę kierowaną przez USA w Polsce.    

Szansa była blisko

Zwycięstwo Trumpa w wyborach w 2016 roku, w niemałym stopniu dzięki wsparciu amerykańskiej Polonii, dawało szansę na strategiczny przełom. W lipcu 2017 roku przybył on do Polski i wygłosił historyczne przemówienie podkreślające strategiczne znaczenie RP dla USA.   We wrześniu 2018 roku Duda odwiedził Waszyngton, aby naciskać na powstanie stałej bazy. Twierdził, że byłaby „gwarantem bezpieczeństwa” w Europie Środkowej i żartobliwie zaproponował nazwanie jej „Fort Trump” na cześć amerykańskiego prezydenta, który publicznie ciepło zareagował na tę ideę. Zauważył przy tym, że Polska jest „chętna do wniesienia dużego wkładu” i że Warszawa zaoferowała „znacznie więcej niż dwa miliardy dolarów” na budowę obiektów.

Prezydent Duda podkreślał, że siły amerykańskie w Polsce byłyby „najskuteczniejszą metodą zapobiegania wojnie” w regionie. Według ocen analityków, plan przewidywał duże stałe rozmieszczenie – sił nawet „wielkości dywizji” (około 10 tys. żołnierzy) – wraz z niezbędną infrastrukturą (poligony, koszary, wsparcie logistyczne). Zgodnie z propozycją Polska poniosłaby znaczną część kosztów. Biały Dom przyjął naszą ofertę. Proponowaliśmy, aby baza powstała w pobliżu wschodniej granicy z Białorusią. Ale planiści z USA woleli lokalizację dalej na zachód, aby uniknąć prowokowania Moskwy. W trakcie waszyngtońskiej wizyty Dudy obaj prezydenci ogłosili też, że siły Stanów Zjednoczonych  w Polsce zostaną zwiększone. A już w czerwcu 2019 roku Trump zgodził się wysłać dodatkowe tysiąc żołnierzy do naszego państwa. Mariusz Błaszczak, polski szef resortu obrony, spotkał się z sekretarzem obrony Patrickiem Shanahanem i doradcą ds. bezpieczeństwa narodowego Johnem Boltonem i powołali wspólną polsko-amerykańską grupę roboczą. Shanahan ogłosił, że Pentagon przekaże ocenę Kongresowi do marca 2019 roku i podkreślił gotowość Polski do pomocy w finansowaniu infrastruktury. We wrześniu  2019 roku, podczas  wizyty wiceprezydenta Pence’a w Warszawie, uzgodniono nawet krótką listą sześciu możliwych lokalizacji w Polsce dla stałej bazy. Zachodni sojusznicy NATO generalnie zaakceptowali zwiększone zaangażowanie USA w Polsce, a sekretarz generalny Sojuszu Jens Stoltenberg uznał, iż ukaże to „silne zaangażowanie USA w bezpieczeństwo europejskie i siłę więzi transatlantyckiej”. Przywódcy krajów nadbałtyckich również chwalili ideę Fort Trump jako wzmacniającą odstraszanie NATO w Europie Wschodniej.  

Tylko Niemcy kręcili nosem. Berlin wyraził zaniepokojenie potencjalnym osłabieniem sił amerykańskich stacjonujących w Niemczech. Szczególnie irytujący był dla nich fakt, iż umowa o bazie Fort Trump miała mieć charakter dwustronny, a więc niebezpiecznie wzmacniała pozycję Polski w relacjach z USA. Aby ją zablokować, twierdzili, że taka stała baza rzekomo podważałaby podstawę prawną Aktu Założycielskiego NATO–Rosja z 1997 roku. Ale republikański senator USA zauważał, że „w miarę jak agresja Rosji rośnie, niepokoi ona nie tylko Stany Zjednoczone, ale także naszych sojuszników, w tym Polskę”. Z kolei resort obrony RP podkreślał, iż „Akt nie jest prawnie wiążącym dokumentem”. Ponadto, angażując się w coraz bardziej agresywne działania wojenne wobec państw NATO od czasu podpisania aktu, Moskwa definitywnie stworzyła nowy geopolityczny status quo, który nie jest już zgodny z „obecnym i przewidywalnym środowiskiem bezpieczeństwa z 1997 r.”. Ale Rosja, wykorzystując swoje wpływy w Berlinie, toczyła zakulisową grę, aby wyhamować projekt. A oficjalnie Dmitrij Pieskow, rzecznik Putina, stwierdził:

„Ogólnie rzecz biorąc, jeśli weźmiemy pod uwagę stopniową ekspansję struktur wojskowych NATO w kierunku naszych granic, natychmiastowe zbliżenie struktur wojskowych NATO do naszych granic – to oczywiście w żaden sposób nie przyczynia się do bezpieczeństwa i stabilności na kontynencie” .

Pozorna porażka

Ale także w USA zaczęły narastać głosy krytyczne. Analitycy wpływowego think-tanku CSIS przestrzegali, że jawnie transakcyjna umowa o bazie może „nadwyrężyć spójność NATO” poprzez odsunięcie na bok planowania w ramach całego sojuszu. W rokowaniach pojawiły się też kluczowe kwestie, które utrudniały realizację projektu. Oferta Polski w wysokości  dwóch mld dolarów była znacząca, ale administracja Trumpa zasygnalizowała, że to nie wystarczy. Rosły też problemy z uzgodnieniem lokalizacji bazy. Jak wspomniano wcześniej, Warszawa oczekiwała, aby amerykańskie siły zostały rozmieszczone na jej wschodniej granicy, co zdaniem zachodnich analityków „zraziłoby Rosję”, podczas gdy plany USA faworyzowały bardziej centralne lokalizacje. Były też problemy z ustaleniem statusu prawnego stałych sił amerykańskich w Polsce. Waszyngton nalegał na szeroki immunitet (na przykład za wszelkie przestępstwa popełnione przez personel amerykański), na co Polska nie wyraziła zgody. Obserwatorzy ostrzegali, że samodzielna baza USA–Polska może zdenerwować innych członków NATO. W miarę jak problemy się przedłużały, prace stanęły w miejscu. Pod koniec 2020 roku Reuters poinformował, że pomysł „Fortu Trump” ostatecznie „się rozsypał”, a anonimowy urzędnik USA bez ogródek stwierdził, że „nie ma żadnego Fortu Trump”. Jednak efektem toczących się rozmów dotyczących bazy było wzajemne zbudowanie nowych, strategicznych relacji dwustronnych. W tym kontekście wielkim przełomem  było zawarcie Porozumienia o wzmocnionej współpracy obronnej między Polską a Stanami Zjednoczonymi (EDCA), które zostało podpisane 15 sierpnia 2020 roku, w rocznicę Bitwy Warszawskiej. To był mocny sygnał dla świata wysłany przez ekipę Trumpa pokazujący, że Polska staje się dla USA strategicznym partnerem. Umowa kodyfikuje rozszerzone rotacje wojsk Stanów Zjednoczonych i wsparcie infrastrukturalne. Na mocy EDCA, Polska zgadza się ułatwić rozwój baz, logistyki i komunikacji dla sił USA i zezwala na obecność do 20 tys. żołnierzy Stanów Zjednoczonych na swoim terytorium w przypadku kryzysu. EDCA wyraźnie ma na celu „stworzenie warunków dla (…) długoterminowej obecności USA” i poprawy wschodniej obrony NATO. Nastąpiło to po wspólnej deklaracji prezydentów Trumpa i Dudy z czerwca 2019 roku, w której Polska zgodziła się sfinansować obiekty w zamian za 1 tys. dodatkowych rotacyjnych żołnierzy USA i Brygadę Pancerną w Polsce. Jako członek NATO, siły zbrojne USA w Polsce działają również na mocy Porozumienia o statusie sił zbrojnych NATO (SOFA), zmienionego dodatkowymi protokołami. W 2020 roku Polska zrzekła się części jurysdykcji karnej nad amerykańskimi żołnierzami. 

Radykalne przyspieszenie

Ostatecznie najsilniejszym dziedzictwem tej debaty była ekspansja obecności Ameryki w Polsce w innych formach. Radykalne przyspieszenie nastąpiło jednak dopiero tuż przed agresją Rosji na Ukrainę. 17 dni wcześniej, 7 lutego  2022 roku, w Jasionce pod Rzeszowem wylądowało 700 spadochroniarzy z elitarnej 82. Dywizji Powietrznodesantowej. USA w błyskawicznym tempie rozbudowało infrastrukturę logistyczną. W marcu  prezydent Biden  był z dwudniowa wizytą w Polsce, a już  w lipcu 2022 roku ogłosił stałą obecność wojsk USA w Polsce. W 2023 roku garnizon armii USA w Poznaniu został oficjalnie nazwany Camp Kościuszko, stając się  pierwszą stałą bazą USA  na całej flance wschodniej. Przywódcy Polski i USA przyjęli to jako spełnienie długo oczekiwanego celu: rząd Zjednoczonej Prawicy nazwał to „jasnym sygnałem” i „długo oczekiwanym” wzmocnieniem obrony przed Rosją. Camp Kościuszko w Poznaniu stał się centralnym punktem nowej stałej obecności. Dawniej był to amerykański wysunięty ośrodek operacyjny, a w lipcu 2022 roku został przemianowany na Camp Kościuszko podczas  uroczystej ceremonii. W marcu 2023 roku armia USA formalnie aktywowała go jako Garnizon Armii USA w RP, zauważając, że „formalnie stał się pierwszą stałą bazą USA w Polsce” jako siedziba wysuniętej kwatery głównej V Korpusu  Armii z obsadą ponad 500 osób personelu (pierwsi amerykańscy żołnierze na stałe przydzieleni do Polski przeprowadzili stałą zmianę bazy  w Poznaniu już w lutym 2022 roku). Spełnia on kluczową rolę w integracji wszystkich amerykańskich wojsk lądowych w Europie i sił rotacyjnych  na wschodniej flance NATO. Obok  Camp Kościuszko Stany Zjednoczone ukończyły budowę stanowiska obrony przeciwrakietowej Aegis Ashore w Redzikowie w Polsce. Ten obiekt Marynarki Wojennej USA jest obecnie integralną częścią tarczy przeciwrakietowej Sojuszu, który ogłosił w lipcu 2024 roku, że instalacja  w Redzikowie „jest już operacyjnie dostępna do obrony NATO”. System Aegis Ashore ma radar z anteną fazowaną i przeciwrakiety SM-3 przeznaczone do wykrywania, śledzenia i niszczenia pocisków balistycznych krótkiego i średniego zasięgu. Razem z bazą Aegis w Rumunii i amerykańskimi niszczycielami na morzu zapewniają warstwową sieć obronną, obejmującą wschodnią flankę NATO.  

Silna obecność sił USA w Polsce

Dziś ze 160 tys. amerykańskich żołnierzy rozlokowanych poza granicami USA, na terytorium Polski przebywa w systemie rotacyjnym i w trzech stałych bazach (Poznań, Redzikowo, Camp Miron) ponad 10 tys. wojska, a więc 3,5 razy mniej niż w Niemczech i nieomal tyle samo co we Włoszech. Od 2017 roku widoczna jest stała tendencja – wzrostu zaangażowania USA w Polskę. Mimo iż istnieją już trzy stałe bazy, jednak nadal system opiera się na siłach rotacyjnych. Raport Departamentu Armii z marca 2023 roku odnotował, że „od 2014 r. (…) wojsko USA stale zwiększało swoją obecność w krajach NATO wzdłuż wschodniej flanki Europy”, aby wzmocnić odstraszanie. Wczesne prośby Polski – na przykład o 10 tys. żołnierzy NATO w 2014 roku – nigdy nie zostały spełnione w jednej transzy, ale kolejne deklaracje i porozumienia USA–Polska stopniowo doprowadziły do ​​powstania silnej rotacyjnej obecności na poziomie, o który zabiegała RP, a więc około 10 tys. amerykańskich żołnierzy. Ich filarem jest Pancerna Brygada Bojowa w sile 3,5 tys. wspierana przez Brygadę Lotnictwa Bojowego i logistyczne jednostki, w tym Batalion Wsparcia Bojowego stacjonujący w Powidzu w ramach wsparcia operacji Atlantic Resolve. Ten węzeł logistyczny w centralnej Polsce jest obecnie siedzibą wielkiego obiektu Long-Term Equipment Storage (LTES),  największego, jaki NATO i USA wybudowały w Europie po zimnej wojnie, otwartego w kwietniu 2023 roku, zdolnego do przechowywania tysięcy pojazdów opancerzonych i artylerii. W Powidzu znajdują się również amerykańskie jednostki lotnicze: w pobliżu stacjonuje grupa zadaniowa Combat Aviation Brigade, wspierająca ewakuację medyczną i wielonarodowe ćwiczenia powietrzne. Port lotniczy w Powidzu dostosowany jest do szybkiego przyjęcia, w razie zagrożenia, dużych  sił USA. 

Polska – strategiczny filar bezpieczeństwa

Stany Zjednoczone  już obecnie dysponują rozbudowaną infrastrukturą logistyczną w Polsce, którą obsługuje ponad połowa ich sił rozlokowanych w naszym państwie. W sierpniu 2022 roku Stany Zjednoczone przeniosły też batalion dowodzenia 1. Dywizji Piechoty do Bolesławca, do koordynacji swych sił w Atlantic Resolve. W ramach Wzmocnionej Wysuniętej Obecności NATO Stany Zjednoczone dowodzą 900-osobową Wielonarodową Batalionową Grupą Bojową w Orzyszu (Bemowo Piskie). Oddział Sił Powietrznych USA (okresowo rotacyjne myśliwce i tankowce) wspierają polską obronę powietrzną i proces szkolenia. W maju 2024 roku w Balicach,  na terenie 8. Krakowskiej Bazy Lotnictwa Transportowego, otwarto amerykański kompleks wojskowy Camp Miron, w którym stacjonują  na stałe Siły Operacji Specjalnych USA. Od  początku 2025 roku USA przenoszą siły z Jasionki do bardziej stałych baz na terenie Polski. USA wykorzystują polskie poligony (na przykład Żagań, Drawsko Pomorskie) do manewrów. Polska buduje również składy amunicji (na przykład w Strachocinie), aby wspierać siły sojusznicze. Te obiekty (niektóre wspólnie finansowane przez Polskę) tworzą infrastrukturę dla dużej obecności  wojskowej USA. W ramach wspomnianego Porozumienia o wzmocnionej współpracy obronnej między Polską a USA (EDCA) z 2020 roku Polska zgodziła się zapewnić infrastrukturę na terenie naszego państwa na potrzeby wsparcia do 20 tys. żołnierzy USA. Trump ma świadomość szczególnego, geostrategicznego położenia naszego państwa. Leżymy na wschodniej flance NATO, granicząc z rosyjską enklawą kaliningradzką, Białorusią i Ukrainą, ale równocześnie jesteśmy sercem systemu Trójmorza, co czyni z nas  klucz do bezpieczeństwa europejskiego.

Dlatego potrzebujemy silnej obecności militarnej USA. Celem strategicznym jest wiarygodne odstraszanie. Kreml wie, że nie można dokonać inwazji na Polskę lub państwa nadbałtyckie bez walki z armiami wspieranymi  przez wojska USA, co sprawia, że ​​każda agresja byłaby bardzo kosztowna dla Rosji. Zwycięstwo Karola Nawrockiego to gwarancja na utrzymanie strategicznych relacji z USA. Symbolem swoistej dywersji prowadzonej przez ekipę 13 grudnia wobec Stanów Zjednoczonych było wysłanie do Waszyngtonu, na tę strategiczną dla naszego bezpieczeństwa placówkę dyplomatyczną, Bogdana Klicha wbrew prawu i bez akceptacji tej skandalicznej kandydatury przez prezydenta Dudę. To sytuacja bez precedensu, ale ciepło przyjęta w Berlinie. Jednak – jak to pokazał prezydent elekt jeszcze w kampanii wyborczej – traktuje on priorytetowo relacje z Białym Domem. Został nie tylko przyjęty przez Donalda Trumpa, mimo iż był jedynie kandydatem na głowę państwa polskiego, ale też uzyskał gwarancje od amerykańskiego przywódcy, że zostaniemy włączeni do elitarnej grupy państw, do których USA będą dostarczać chipy przeznaczone do najbardziej złożonych technologii AI.  

Ale najważniejszym sygnałem dla świata, symbolizującym podniesienie na wyższy poziom naszych strategicznych relacji, byłoby powstanie Fortu Trump w Polsce – bazy na 10 tys. wojsk. Byłby to jednoznaczny sygnał, że USA zostają w naszym kraju na długie dekady, czyniąc równocześnie z nas najważniejszego amerykańskiego sojusznika na Starym Kontynencie.  

Źródło: Gazeta Polska
Reklama