Prozachodnia liderka centroprawicy Maia Sandu wygrała niedzielne wybory prezydenckie w Mołdawii. Zapytaliśmy profesora Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, politologa Uniwersytetu Łódzkiego, eksperta ds. polityki międzynarodowej o to, czy ten wybór pozwoli na dokonanie jakichś zmian w Mołdawii.
Co to zwycięstwo oznacza dla Mołdawii?
Sytuacja w sensie politycznym, psychologicznym się nieco poprawi. Trzeba jednak pamiętać, że to jest obecnie chyba najbiedniejszy kraj w Europie i jakichś gwałtownych zmian bym się teraz nie spodziewał niestety. Mołdawia jest przedmiotem gier służb zachodnich i rosyjskich. Obecna zwyciężczyni była premierem rządu nie tak dawno, więc nie jest osobą nieznaną. Myślę, że właśnie dlatego wygrała. Jej wygrana to pewien sygnał zdolności pokierowania w kierunku zachodu, ale nie przeceniałbym tego. To oczywiście powód do radości, bo pozycja Rosji będzie słabsza, ale nie ma koniunktury na przesunięcie Mołdawii ze wschodu na zachód z powodu zasobów kraju, jego wagi w grze międzynarodowej, w sytuacji zamieszania w Stanach Zjednoczonych oraz głębokiego kryzysu w Unii Europejskiej. Jest lepiej, niż było pod poprzednim prezydentem, jest wyraźnie poparcie centrum kraju i diaspory mołdawskiej dla tego kierunku. Na ile się to przełoży na praktyczne zmiany w polityce mołdawskiej w samym kraju, na ile będzie siła polityczna, żeby przeprowadzić jakieś poważniejsze programy, które będą rzeczywistością zmianą polityczną w kierunku prozachodnim, to na ten moment trudno powiedzieć. Nie jestem jakimś wybitnym optymistą w tym zakresie.
Czy wśród tych bardziej prozachodnich Mołdawian, wciąż istnieje taki pomysł zjednoczenia z Rumunią, czy może jest to już temat zamknięty?
To nie jest temat zamknięty, ponieważ Rumunia prowadzi politykę przyznawania obywatelstwa na żądanie tym wszystkim, którzy są potomkami obywateli rumuńskich według stanu na 1940 rok. W związku z tym, że rumuńskie obywatelstwo jest również obywatelstwem Unii Europejskiej, jest to atrakcyjne, ale ten stan jest od 2007 roku i myślę, że to jest problem siły mołdawskich oligarchów i władz lokalnych, które wolą być na czele niepodległego państwa niż na czele mówiąc po polsku województwa. To sprawia, że ten separatyzm jest na tyle silny, żeby się utrzymać. Natomiast w miarę wzrostu znaczenia i bogacenia się Rumunii jako państwa członkowskiego Unii Europejskiej i Trójmorza i w miarę pogarszającej się sytuacji ekonomicznej Mołdawii i niemożności przełamania tego zacofania gospodarczego, oczywiście atrakcyjność Rumunii będzie rosła. To są bardzo rozciągnięte w czasie procesy mentalne, gospodarcze i polityczne. Myślę, że ta kwestia nie jest ostatecznie zamknięta, ale nie jest też aktualna. Historia się jeszcze nie zakończyła. Zobaczymy, co będzie dalej.
Czy w ogóle jest szansa na to, żeby Mołdawia dołączyła do Unii Europejskiej?
Moim zdaniem nie ma takiej szansy. W ogóle Unia nie zechce się rozszerzyć w najbliższym czasie, chyba że do Unii chciałyby wejść jakieś bogate państwa typu Norwegia, Szwajcaria, Islandia. Biedne kraje ze wschodu w żadnym wypadku nie zostaną przyjęte. Elektoraty wiodące takich krajów jak Niemcy, Francja, Holandia nie zgodzą się na to, nie będzie zgody politycznej wyborców największych partii bogatych krajów Unii Europejskiej.