Miał zostać odłączony od aparatury podtrzymującej życie, bo szpital obawiał się przepełnienia, a lekarze stwierdzili, że dalsze ratowanie Vicenta Lamberta nie ma sensu. Sąd wydał zatem wyrok, ale rodzina się nie poddała. Po apelacji decyzja jest już inna: podjęcie wszystkich możliwych działań, aby utrzymać mężczyznę przy życiu.
Jak już informowaliśmy na naszych łamach, Vincent Lambert miał wypadek samochodowy i od 2008 r. jest podtrzymywany przy życiu, zaś bliscy opiekują się mężczyzną. Parę dni temu stało się jednak coś szokującego - na mężczyznę francuski sąd wydał wyrok: odłączenie od aparatury, wbrew woli rodziny. Powód? Szpital Sewastopol Reims obawia się... przepełnienia.
Tej bezduszności francuskiego sądu walkę wypowiedzieli bliscy Vincenta Lamberta, a przyrodni brat Vincenta Lamberta, David Philippon, mówił, że "dla nas ta decyzja jest ciosem, ale spróbujemy ją zablokować".
Vincent Lambert jest osobą niepełnosprawną. Pani Buzyn (Minister Zdrowia) i inni starają się, aby umarł z głodu i pragnienia
- stwierdził po tym, jak lekarze doszli do wniosku, że należy wstrzymać podawanie choremu w sztuczny sposób pożywienia i wody. Ich zdaniem sprawi to, że całkowicie nieprzytomny od dziesięciu lat Vincent Lambert umrze za kilka dni. Lekarze zapewnili, iż... nie odczuwałby żadnego bólu.
Tymczasem okazuje się, że sąd apelacyjny w Paryżu nie był aż tak bezduszny. Nakazał bowiem wznowienie utrzymywania przy życiu 42-letniego mężczyzny i podjęcie w tym celu "wszystkich możliwych działań".
? La cour d'appel de Paris ordonne la reprise des traitements de #VincentLambert ➡ https://t.co/2iIJzK0gCE pic.twitter.com/JqwMoMV9E0
— Le Figaro (@Le_Figaro) 20 maja 2019