Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Były szef BOR gen. Pawlikowski dla Niezalezna.pl: kolegów ze słowackiej służby ochrony zawiodła rutyna

Zdaniem byłego dwukrotnego szefa Biura Ochrony Rządu gen. Andrzeja Pawlikowskiego zamach na premiera Roberta Fico „w obecnej sytuacji geopolitycznej i przy działaniach zbrojnych na terytorium Ukrainy” mógł być m.in. inspirowany przez obce służby. Oceniając zachowanie funkcjonariuszy ochrony, nasz rozmówca wytknął szereg istotnych jego zdaniem błędów. - W tym przypadku kolegów ze słowackiej służby ochrony zawiodła rutyna – ocenił gen. Pawlikowski.

Gen. Andrzej Pawlikowski
Gen. Andrzej Pawlikowski
Pegaz - Gazeta Polska

Premier Słowacji Robert Fico został dziś postrzelony po wyjazdowym spotkaniu słowackiego rządu w miejscowości Handlova. Jak donoszą słowackie media wciąż trwa walka o życie ciężko rannego polityka, a jego stan jest bardzo poważny.

Gen. Andrzej Pawlikowski podkreślił w rozmowie z naszym portalem, że „do aktów terroru czy zamachów kierowanych do osób ochranianych dochodziło wielokrotnie”. 

Odnosząc się do dzisiejszego ataku na premiera Słowacji zaznaczył, że za wcześnie jest przesądzać o jego motywach, ale zwrócił w tym kontekście uwagę na działania obcych służb, których jego zdaniem nie można wykluczyć „w obecnej sytuacji geopolitycznej i przy działaniach zbrojnych na terytorium Ukrainy”

Proszony przez nas o analizę dostępnych w mediach nagrań pokazujących zajście przyznał, że są one zbyt krótkie, żeby gruntownie ocenić całą sytuację. - Dobrze byłoby mieć większy zakres materiałów dowodowych, nagrań. Na pewno służby już te czynności realizują mam na myśli materiały z kamer dziennikarzy, ale też monitoringu – stwierdził gen. Pawlikowski.

Zawiodła rutyna

- Premier wychodząc z budynku, w którym odbywało się wyjazdowe posiedzenie rządu spontanicznie podszedł do niewielkiej grupki zwolenników. Jak się okazało byli to nie tylko zwolennicy, ale również osoba, która oddała strzały w kierunku premiera. W tym przypadku kolegów ze słowackiej służby ochrony zawiodła rutyna

- ocenił nasz rozmówca.

Jak wskazał, na miejscu zdarzenia „oprócz ochrony osobistej, która zabezpieczała premiera Fico, widać było też umundurowanych policjantów. - Była też grupa funkcjonariuszy ochrony działających pod przykrywką, operacyjnie. Wtapiających się w tłum i obserwujących ludzi podczas gdy osoba ochraniana do nich podchodzi - tłumaczył.

„To są specjalnie przygotowani do tego rodzaju działań funkcjonariusze, którzy obserwują zachowania ludzi i też mają za zadanie wyłapać moment wyciągania jakiegoś niebezpiecznego przedmiotu typu nóż, maczeta, pałka, czy jak w tym przypadku pistolet” - dodał były szef BOR.

- Jak na widać na nagraniu, oficerowie, a było ich tam paru, nie zauważyli jak dość szybko (bo to w sumie trwało półtorej do dwóch sekund) wyciągnął pistolet i oddał z niego, z tego, co naliczyłem 5 strzałów. Żaden z tych funkcjonariuszy, którzy tam byli nie zwrócił uwagi na to, a ich zadaniem było właśnie obserwowanie przydzielonego sektora i skupienie się na zachowaniach ludzi poprzez obserwację, patrzenie w tzw. oczy i obserwację rąk osób, które się znajdują w bliskim otoczeniu osoby ochranianej

- wyjaśnił.

Jak ocenił, „tam tej obserwacji nie było”. - Ci funkcjonariusze patrzyli wszędzie, tylko nie tam, gdzie powinni patrzeć. Zareagowali dopiero w momencie, jak już usłyszeli strzały. A tych strzałów padło pięć, z czego trzy dosięgnęły osoby pana premiera – zaznaczył.

Kardynalne błędy

Gen. Pawlikowski podkreślił, że „jeżeli została wyciągnięta broń, to każdy z funkcjonariuszy miał wydzielone zadania w zależności od tego, w jakiej odległości od napastnika się znajdował”. - Ta osoba, która jest adiutantem, czyli szefem ochrony jest najbliżej premiera i jej zadaniem jest w takiej sytuacji przykrycie premiera swoim ciałem i przyjęcie kuli czy kul na siebie. Tam niestety tak się nie stało - stwierdził.

- Po oddaniu tych pięciu strzałów funkcjonariusze się rzucili na napastnika, ale trochę to wyglądało chaotycznie. Widać było zaskoczenie, oni się nie spodziewali, że do takiego ataku dojdzie i zgubiła ich rutyna, mimo, że podczas szkoleń przygotowują się do tego rodzaju sytuacji

- ocenił rozmówca Niezalezna.pl.

Tłumacząc takie zachowanie ochrony premiera Fico, gen. Pawlikowski zauważył, że „przez wiele lat nie dochodziło do tego rodzaju incydentów, w szczególności na Słowacji”, co mogło jego zdaniem sprawić, że funkcjonariusze „byli mocno zaskoczeni, że do takiego aktu doszło”.

- Doszło do ataku przy użyciu broni i ja nie zauważyłem, żeby funkcjonariusze wyciągnęli broń służbową. A w takiej sytuacji powinni automatycznie tę broń wyciągnąć i ewentualnie oddać strzały w kierunku napastnika, albo też zabezpieczać inne zagrożenia, które mogły nadejść z innych kierunków. Nie można było wykluczyć, że to nie był tylko jeden zamachowiec, mogło być dwóch, trzech, jakaś zorganizowana grupa, która mogła mieć jakiś ściśle określony plan. Tam wprawdzie nie było takiej sytuacji, a jeżeli była, to może ktoś, kolokwialnie mówiąc spękał i tego drugiego aktu nie dokonał

- tłumaczył.

Chaotyczna ewakuacja

Gen. Pawlikowski wytknął też niewłaściwe zachowania oficerów ochrony premiera Fico podczas ewakuacji. - Wydaje mi się, że kierowca tego głównego opancerzonego samochodu wyszedł, co nie powinno mieć miejsca. Był podobny przypadek podczas ataku na premiera Izraela Icchaka Rabina w 1995 roku. Tam też był popełniony ten błąd, że kierowca wyszedł z samochodu głównego, a nie powinien. Zadaniem kierowcy jest siedzieć w samochodzie, przejąć osobę ochranianą i szybko przeprowadzić ewakuację – tłumaczył.

Oceniając możliwe motywacje działania sprawcy nasz rozmówca zwrócił uwagę, że z przekazów medialnych wynika, że ataku dokonała osoba, która miała pozwolenie na broń, „a okazuje się, że mogła być to osoba niezrównoważona”. 

- A takimi niezrównoważonymi osobami łatwo jest manipulować i służby świetnie znają metody tego rodzaju manipulacji i takie osoby czasami wykorzystują do różnego rodzaju aktów – terroru, zamachów czy innych działań niezgodnych z literą prawa 

- podsumował gen. Andrzej Pawlikowski.


Jak wcześniej informował portal Niezalezna.pl Juraj Cintula, który był sprawcą zamachu na słowackiego premiera Roberta Fico, należał kilka lat temu do organizacji Slovenskí Branci, której lider Peter Švrček szkolił się w rosyjskiej jednostce Specnaz.

 



Źródło: niezalezna.pl

#Robert Fico #zamach #Słowacja #Andrzej Pawlikowski

po