Uwikłany w polityczny skandal były lider prawicowo-populistycznej Wolnościowej Partii Austrii (FPOe) Hans-Christian Strache mógłby objąć mandat posła do Parlamentu Europejskiego, gdyż uzyskał w niedzielnych wyborach wystarczającą liczbę głosów preferencyjnych. Przypomnjmy, że jest "bohaterem" nagrań opublikowanych przez dwie niemieckie redakcje "Der Spiegel" i "Sueddeutsche Zeitung", na których były już wicekanclerz Austrii oferuje państwowe kontrakty "inwestorce" z Rosji w zamian za pomoc w kampanii wyborczej w 2017 r.
Jak podała austriacka agencja APA, wynika to z dokonanego już przeliczenia całości głosów preferencyjnych w krajach związkowych Wiedeń i Dolna Austria oraz z częściowego ich przeliczenia w krajach związkowych Styria, Górna Austria i Salzburg. 33,5 tys. z nich padło na Strachego, a minimum potrzebne do zdobycia miejsca w PE to niecałe 33 tys. APA nie dysponuje na razie żadnymi danymi na temat głosów preferencyjnych oddanych w krajach związkowych Tyrol, Vorarlberg, Burgenland i Karyntia oraz oddanych listownie.
Strache zrezygnował z kierowania partią i ze stanowiska wicekanclerza państwa po tym, gdy 17 maja media ujawniły zarejestrowane w 2017 roku na hiszpańskiej wyspie Ibiza nagranie wideo z jego udziałem. Obiecywał on wtedy osobie podającej się za bratanicę rosyjskiego oligarchy, że jeśli odkupi austriacki dziennik i kampanią na jego łamach zapewni FPOe pierwsze miejsce w wyborach, uzyska możliwość dalszych inwestycji kapitałowych w Austrii.
Za współsprawcę afery kanclerz i przewodniczący chadeckiej Austriackiej Partii Ludowej (OeVP) Sebastian Kurz uznał także ministra spraw wewnętrznych Herberta Kickla, który w 2017 roku odpowiadał w FPOe za partyjne finanse.
22 maja na wniosek kanclerza prezydent Alexander Van der Bellen odwołał szefa MSW, czego efektem stało się ustąpienie pozostałych należących do FPOe ministrów i uchwalenie w poniedziałek przy udziale tej partii parlamentarnego wotum nieufności wobec rządu Kurza.
Choć Strache twierdzi, że nie ma sobie nic do zarzucenia, zrezygnował już z kandydowania w zaplanowanych na koniec lata wyborach do parlamentu Austrii.
Ze względów formalnych nie mógł jednak wycofać swej kandydatury w wyborach do Parlamentu Europejskiego, w których ulokowany był na liście FPOe na dalekim 42 miejscu. Na razie nie wiadomo, czy przyjmie zdobyty dzięki głosom preferencyjnym mandat.