Według prokuratury po raz pierwszy w najnowszej historii kraju dochodzi do rozbicia grupy wyższych urzędników państwowych i wojskowych, którzy szpiegowali na rzecz obcego państwa.
Na konferencji prasowej przedstawiciele prokuratury cywilnej i wojskowej poinformowali, że na czele grupy stał były wysoki rangą wojskowy, którego żona jest Rosjanką i ma dwa obywatelstwa - rosyjskie i bułgarskie. To ona utrzymywała kontakty z rosyjską ambasadą w Sofii. Na konferencji prasowej pokazano nagrania jak wchodzi do ambasady.
Szef grupy, były pracownik wywiadu wojskowego, który przed laty ukończył szkołę wywiadu w Moskwie, próbował utworzyć siatkę osób mających dostęp do tajnych informacji o charakterze wojskowym dotyczących NATO, UE i samej Bułgarii. Ujawniono nagrania jak członkowie grupy robili zdjęcia sekretnych dokumentów, wyświetlanych na ekranach ich komputerów. Za przekazanie informacji otrzymywali wynagrodzenia, przeciętnie 2-3 tys. lewów (1000-1500 euro) miesięcznie.
Członkami grupy byli m.in. obecni pracownicy wywiadu wojskowego - podano na konferencji prasowej. Sześć osób zatrzymano, jedną osobę wypuszczono z aresztu, gdyż „współpracuje ze śledczymi”.
Resort obrony potwierdził zatrzymanie dwóch swoich pracowników. Bułgarskie MSW w komunikacie pochwaliło prokuraturę, kontrwywiad i służbę wojskowego wywiadu za skuteczną akcję przeciwko kolejnej próbie zbierania tajnych informacji na rzecz Rosji.
Z kolei MSZ podkreśliło, że „nie po raz pierwszy jesteśmy świadkami działań ambasad zagranicznych, sprzecznych z Konwencją Wiedeńską o stosunkach dyplomatycznych i określamy te działania jako niedopuszczalne”.
W ciągu ostatnich kilku lat między Bułgarią a Rosją wybuchło szereg szpiegowskich skandali. W ciągu dwóch lat wydalono 6 rosyjskich dyplomatów, ostatnim był w grudniu ub. roku attache wojskowy. Zakaz wjazdu do Bułgarii otrzymał rosyjski oligarcha Konstantin Małofiejew. Tymczasowo zatrzymano i postawiono zarzuty dwóm obywatelom bułgarskim, lecz do procesu przeciw nim jeszcze nie doszło.