Wyszukiwanie

Wpisz co najmniej 3 znaki i wciśnij lupę
Reklama
Świat

Białoruskie służby sprzątają po sobie. Porządkują miejsce po opuszczonym koczowisku przy granicy

Służby białoruskie porządkują miejsce po opuszczonym koczowisku w pobliżu przejścia granicznego w Bruzgach. Poinformowała o tym polska Straż Graniczna, publikując nagranie z polsko-białoruskiej granicy. Ponadto Mińsk chce… wznowienia ruchu na przejściu granicznym Kuźnica-Bruzgi. A sam Alaksandr Łukaszenka przyznał publicznie, że jest „absolutnie możliwe”, iż jego wojska pomagały migrantom przedostać się do Polski.

oa

Straż Graniczna opublikowała na swoim profilu na Twitterze materiał wideo pokazujący miejsce, w którym jeszcze wczoraj koczowała duża grupa migrantów. Na filmie widać ciężki sprzęt, którzy uprząta gruz. Obok stoi samochód ciężarowy załadowany kłodami i konarami drewna.

Reklama

Materiał filmowy jest opatrzony wpisem: „Służby porządkują dziś miejsce po opuszczonym koczowisku w pobliżu przejścia granicznego w Bruzgach”.

Ponadto dziś białoruska strona stwierdziła oficjalnie, że chce… przewrócenia ruchu na przejściu granicznym gdzie toczyły się walki migrantów z polskimi służbami.

Dziś polska Straż Graniczna opublikowała na swojej stronie komunikat, z którego wynika, że gen. dyw. Praga uzyskał odpowiedź ze strony Białorusi. „Strona białoruska chciałaby wznowienia ruchu w przejściu granicznym Bruzgi - Kuźnica Białostocka. Równocześnie deklaruje, że nie ma już tam osób, które mogłyby stanowić zagrożenie dla polskich służb” - wskazano.

Szef białoruskich służb granicznych gen. Anatolij Lappo podkreślił, że większość obcokrajowców rozmieszczono w centrum transportowo-logistycznym „Bruzgi”, a pozostali wylecieli w czwartek lotem ewakuacyjnym z Mińska do Iraku. Zadeklarował jednocześnie, że białoruscy pogranicznicy podejmują wszelkie niezbędne środki, aby uregulować sytuację z obcokrajowcami w rejonie drogowego przejścia granicznego. Jednocześnie strona białoruska zaznaczyła, że jest gotowa do wznowienia na tym przejściu ruchu.

O dziwo „olśnienia” dostał nawet sam dyktator Białorusi, publicznie stwierdzając, że „jego wojska pomagały migrantom przedostać się do Polski”.

- Myślę, że jest to absolutnie możliwe. Jesteśmy Słowianami. Mamy serca. Nasi żołnierze wiedzą, że migranci jadą do Niemiec. Może ktoś im pomagał. Nawet nie będę się temu przyglądał

- powiedział Łukaszenka w wywiadzie na wyłączność udzielonym brytyjskiej stacji BBC w pałacu prezydenckim w Mińsku.

Zaprzeczył jednak, by zapraszał tysiące migrantów na Białoruś, by sprowokować kryzys graniczny. - Powiedziałem im, że nie zamierzam zatrzymywać migrantów na granicy, przetrzymywać ich na granicy, a jeśli od teraz nadal będą przyjeżdżać, to i tak ich nie zatrzymam, bo oni nie przyjeżdżają do mojego kraju, oni jadą do waszych. To właśnie miałem na myśli. Ale ja ich tu nie zapraszałem. I szczerze mówiąc, nie chcę, żeby jechali przez Białoruś - przekonywał Łukaszenka.
 

oa

Reklama