Niemcy przecierają oczy ze zdziwienia. Kolejne niepokojące informacje o awariach vipowskich samolotów rzuciły blady strach na członków niemieckiego rządu. - Pojawiły się spekulacje, czy nie chodzi w tych przypadkach o sabotaż lub cyberataki - informuje gazeta „Rheinische Post”.
Niemiecka rządowa flota powietrzna dysponuje 14 samolotami, przy czym niektóre są dość stare. Ostatnio odnotowano kilka incydentów podczas zagranicznych podróży niemieckich polityków tymi samolotami.
Pod koniec lutego z powodu usterki samolotu w Mali utknął szef niemieckiej dyplomacji Heiko Maas, w styczniu w Etiopii kłopoty miała maszyna prezydenta Franka-Waltera Steinmeiera, w listopadzie ub.r. kanclerz Angela Merkel z opóźnieniem dotarła na szczyt G20 do Argentyny, ponieważ rządowy Airbus A340-300 "Konrad Adenauer", którym leciała, z powodu usterki zawrócił znad Holandii i lądował w Kolonii. Kanclerz dotarła do Argentyny z jednodniowym opóźnieniem na pokładzie samolotu hiszpańskich linii Iberia.
Duża liczba awarii vipowskich samolotów sprawiła, że "w łonie samego rządu pojawiły się spekulacje, czy nie chodzi w tych przypadkach o sabotaż lub cyberataki" - informuje gazeta „Rheinische Post” z Duesseldorfu.
Specjaliści z Lufthansy są zdania, że wszystkie zaistniałe awarie miały konkretne uzasadnienie techniczne, jednak "częstotliwość i okoliczności tych incydentów wywołują nieufność w Urzędzie Kanclerskim, Ministerstwie Spraw Zagranicznych i w samej Bundeswehrze".
"Także w samej Lufthansie spiętrzenie się awarii wywołało niepokój. Jak podaje gazeta, tuż po przymusowym lądowaniu airbusa A340 „Konrad Adenauer” z kanclerz Merkel i wicekanclerzem Scholzem na pokładzie, pod koniec listopada 2018, Urząd Ochrony Konstytucji wysunął sugestię, czy nie są to przypadki sabotażu lub cyberataków. Podejrzenie to nie zostało dotąd potwierdzone"
- czytamy na portalu dw.com.
Z uwagi na mnożące się jak grzyby po deszczu awarie, w ostatnim czasie wiele delegacji rządowych musiało odwoływać loty i szukać innych sposobów na dotarcie do celu. Wiązało się to z licznymi opóźnieniami, ale znacznie ważniejszy jest fakt, że zaistniało realne zagrożenie dla członków niemieckiego rządu.