Kilkanaście dni temu Czechy ogłosiły, że zgodnie z ustaleniami śledczych, za wybuchami w składach amunicji we Vrbieticach w 2014 r. stały rosyjskie służby specjalne. Cień podejrzenia na rosyjskich agentów rzuca także bułgarska prokuratura, według której, mogli oni być odpowiedzialni za serię eksplozji w miejscowych składach amunicji. Podczas, gdy w Sofii trwała konferencja prasowa poświęcona śledztwu, 250 km dalej, w Liaskowcu, wybuchł pożar w magazynie zakładów wojskowych.
Sijka Milewa, rzeczniczka bułgarskiej prokuratury, ogłosiła dziś, że śledczy prowadzą dochodzenie dotyczące czterech eksplozji, do których doszło w zakładach i magazynach wojskowych w latach 2011, 2012 oraz 2015.
Rzeczniczka wskazuje, że wszystkie te zdarzenia miały podobny przebieg - w budynkach następował pożar, odbywała się ewakuacja, a następnie - dochodziło do wybuchu, prawdopodobnie kontrolowanego zdalnie. W składach znajdowała się amunicja należąca do Emiliana Gebrewa, biznesmena z branży zbrojeniowej, którego w 2015 r. próbowano otruć.
Prokuratura łączy te sprawy.
- Na podstawie informacji otrzymanych dzięki międzynarodowej współpracy, a także dzięki skoordynowanym, wspólnym działaniom z Państwową Agencją Bezpieczeństwa Narodowego (kontrwywiadem) można wysnuć uzasadniony wniosek, że wybuchy te były powiązane (...) z próbami otrucia trzech bułgarskich obywateli oraz poważnymi przestępstwami na terytorium innych państw
– oznajmiła Milewa.
Zdaniem śledczych, istnieje "uzasadnione przypuszczenie", że za sprawą serii wybuchów w Bułgarii stoją oficerowie GRU. Śledztwo toczy się wobec sześciu osób, z których trzy są podejrzewane także o otrucie Gebrewa.
Prokuratura wskazuje, że eksplozje mogły być zaplanowanym sabotażem, mającym na celu ograniczenie dostaw amunicji dla Ukrainy i Gruzji.
W tym samym czasie, gdy w Sofii trwała dziś konferencja prokuratury, w magazynie zakładów wojskowych Arcus w mieście Liaskowec, na północy Bułgarii, wybuchł pożar.
Dyrektor zakładów Banko Bankow poinformował, że w magazynie, w którym wybuchł pożar, nie ma materiałów wybuchowych lub substancji trujących, nie ma zatem zagrożenia dla środowiska.
Ogień nie dosięgnął budynków, w których znajdują się dodatkowe magazyny i linia produkcyjna zakładu - przekazał Bankow.
W sprawie otrucia Emiliana Gebrewa od 2015 r. toczyło się śledztwo, które umorzono, by potem wznowić je w październiku 2018 r. W efekcie, w 2020 r. oskarżono o próbę zabójstwa biznesmena, jego syna i biznesowego partnera - trzech obywateli Rosji. Istnieją przypuszczenia, że wobec Gebrewa użyto podobnego preparatu, który kilka lat później posłużył do zamachu na życie Siergieja Skripala.
Oskarżeni w tej sprawie to Siergiej Fiedotow, Siergiej Pawłow oraz Gieorgij Gorszkow. Fiedotow identyfikowany jest jako Dienis Siergiejew, którego portal Bellingcat określa jako członka elitarnej jednostki GRU - oddziału 29155, zajmującego się działaniami destabilizacyjnymi na terenie Europy.
Według wspólnych ustaleń Bellingcata, "Der Spiegel" i The Insider, "w centrum bułgarskiej operacji otrucia [Gebrewa] znajdował się zespół ośmiu funkcjonariuszy GRU, członków tej samej jednostki, którzy przybyli do Bułgarii w tygodniach poprzedzających [zamach]".
Siergiejew vel Fiedotow jest również poszukiwany przez brytyjskie służby w związku z zamachem na Skripala. Jego nazwisko pojawia się także w głośnej w ostatnich dniach sprawie śledztwa dotyczącego wybuchów w składach amunicji w Czechach w 2014 r. Czeska prokuratura ustaliła, że za eksplozjami stać mogli agenci rosyjskiej wywiadu wojskowego GRU. Wystawiono m.in. listy gończe za dwoma mężczyznami, którzy zamieszkanie są także w próbę otrucia Skripala. To Anatolij Czepiga vel Rusłan Boszyrow vel Rusłan Tabarowa oraz Aleksandr Miszkin vel Aleksander Pietrow vel Nicolai Popa. Obaj wskazywani są jako agenci GRU, członkowie jednostki 29155.
W związku z ustaleniami śledczych ws. wybuchów we Vrbieticach w 2014 r., Czechy postanowił wydalić z kraju 18 rosyjskich dyplomatów, wśród których - jak ustalili dziennikarze - był inny agent jednostki 29155, Wiktor Budjak.