Sprawa dotyczy wywiadu z 2014 r., w którym Christine Boutin mówiła: „Nie sama osoba jest wstrętna, ale homoseksualność w ogóle. Grzech nigdy nie może być zaakceptowany, ale grzesznikowi zawsze się wybacza” .
To właśnie po tych słowach sprawa trafiła do sądu. Przeciwko byłej minister ds. mieszkalnictwa i polityki miejskiej w rządach François Fillona wystąpiły stowarzyszenia „Mousse” i „Le Refuge”, domagając się odszkodowania w wysokości 2 tys. euro.
Sąd pierwszej instancji 18 grudnia 2015 r. uznał Boutin za winną zarzucanych jej czynów, w tym „publicznej prowokacji nienawiści i agresji”. Jak informuje serwis pch24.pl - polityk odwołała się od wyroku, ale sąd apelacyjny podtrzymał wyrok sądu pierwszej instancji i nakazał byłej minister zapłacić grzywnę na rzecz stowarzyszenia Inter-LGBT.
Adwokat oskarżonej przekonywał, że decyzja sądu będzie mieć daleko idące konsekwencje w kwestii wolności słowa we Francji.
- Jeżeli opowiecie się za oskarżeniami prokuratora, to znaczy, że trzeba będzie skonfiskować Biblię – mówił obrońca Boutin.
Sama Christine Boutin postanowiła również wygłosić krótkie oświadczenie do mediów:
- Moja opinia wpisuje się w tradycję chrześcijańską. Jestem kobietą bezpośrednią, staram się żyć w zgodzie z moimi najgłębszymi przekonaniami, ale to wcale nie oznacza, że potępiam osoby homoseksualne
Reklama
– oznajmiła Christine Boutin.