Według ośrodka Stratfor, spisek wykrył jeden z najbliższych współpracowników Recepa Erdogana, szef Narodowej Organizacji Wywiadu (MIT) Hakan Fidan. Miał o tym poinformować swoich podwładnych.
- piszą analitycy ze Stratfor.Autorzy planowanego zamachu dowiedzieli się, że zamierza on rozprawić się z nimi przed zaplanowanym na 1 sierpnia posiedzeniem Najwyższej Rady Wojskowej. Dlatego właśnie postanowili przyśpieszyć realizację swoich zamierzeń. Okazało się jednak, że stanowią zaledwie frakcję w armii i nie mogą liczyć na poparcie wszystkich wojskowych. Realizowali przy tym scenariusz z minionej epoki. Uważali, że wystarczy przejąć kontrolę nad państwowymi mediami, dając sobie zupełnie spokój z prywatnymi. Nie wzięli pod uwagę nastrojów mieszkańców Stambułu, popierających Erdogana. Już w dwie godziny po rozpoczęciu pucz zaczął się załamywać, po 24 godzinach wypalił się całkowicie
Reklama
Specjaliści po raz kolejny wskazują na tureckiego prezydenta jako tego, kto wyciągnie największe korzyści z puczu, rozprawiając się ze swoimi przeciwnikami w armii, świecie polityki i wymiarze sprawiedliwości. Zwraca się też uwagę na fakt gotowych list proskrypcyjnych z nazwiskami osób przeciwnych Erdoganowi. To miałoby świadczyć o tym, że pucz był „ustawką”.
Czytaj też: Czy zamach w Turcji był „ustawką”? Erdogan jeszcze bardziej się umocni. PODSUMOWANIE