Niby rzecz oczywista i znana od dawna.
Kontrolowany wyciek z MAK niezwykle drastycznych zdjęć ofiar katastrofy smoleńskiej pokazał jednak ponownie, że Rosjanie są zdolni przekroczyć każdą granicę.
A Donald Tusk milczy, co zresztą nie dziwi. Nie krzyczy – jak w wypadku totalnego blamażu na Stadionie Narodowym – że będzie się domagał natychmiastowego ukarania winnych. Nie robi marsowych min, nie biega po mediach.
Siedzi cichutko jak mysz pod miotłą w nadziei, że car Putin doceni to, co wcześniej dla niego zrobił. Przecież był tak kreatywny! Oddał port w Świnoujściu dla Nord Streamu. Bronił Rosjan w Sejmie przed pomówieniami „chorych z nienawiści", że podmieniono ciała ofiar katastrofy, co wykazały niedawno ekshumacje.
Strach premiera na szczęście nie udziela się Polakom. Większość z nich jest dumna, a coraz więcej osób wcześniej należących do „nieprzekonanych" widzi, że
rosyjska narracja w sprawie smoleńskiej katastrofy jest utkana z kłamstwa. Dlatego Tusk i jego poplecznicy stoją na przegranej pozycji. A do historii premier przejdzie z wizerunkiem tchórza.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania