Mecz finałowy Pucharu Polski pomiędzy Legią Warszawa a Arką Gdynia był bardzo emocjonujący. Legia wygrała 2:1 i wzniosła w górę okazały puchar, ale to nie koniec emocji. Teraz Polski Związek Piłki Nożnej zajmie się wydarzeniami na stadionie - kibice przerywali bowiem grę, odpalając ogromne ilości rac świetlnych. Niewykluczone, że uszkodzona została konstrukcja stadionu.
Sędzia był zmuszony przerwać mecz, by stadion zdążył się oddymić. Gdy wrócono do gry, z sektora kibiców Arki Gdynia race były wystrzelane, jedna z nich trafiła nawet w okolicach środka boiska. To stwarzało już realne zagrożenie dla zdrowia uczestników tego meczu. Do tego, jedna z rac trafiła w konstrukcję stadionu i tliła się tam przez dłuższy czas. Nie wiadomo, czy dach nie uległ uszkodzeniu.
Rzecznik PZPN Jakub Kwiatkowski podkreśla, że PZPN wyciągnie surowe konsekwencje wobec fanów.
Komisja Dyscyplinarna PZPN w najbliższych dniach zajmie się wydarzeniami, jakie miały miejsce w czasie finału. My, jako PZPN, wynajęliśmy ten stadion, więc musimy go zdać. Będzie sporządzony odpowiedni protokół dotyczący stanu obiektu. Odpowiedzialność za zachowanie kibiców z sektorów za bramkami ponoszą kluby, ponieważ to one prowadziły sprzedaż biletów dla tych fanów. I to one będą pociągnięte do odpowiedzialności
Zszokowany wydarzeniami na stadionie PGE Narodowy był też prezes PZPN Zbigniew Boniek. W wywiadzie dla Polsatu Sport tak opisywał on wydarzenia na trybunach.
Jako PZPN zawiadomimy prokuraturę o prawdopodobnym popełnieniu przestępstwa, bo uważam, że kibice Arki zaczęli strzelać z nie wiadomo czego. Uszkodzeniu uległy telebimy i dach... Jeżeli te strzały doleciałyby do kibiców Legii, to mówilibyśmy o zagrożeniu życia. Zero tolerancji z naszej strony. Podczas tego spotkania było normalne strzelanie w stronę kibiców.